sobota, 29 grudnia 2012

Wapń i dlaczego nie mleko krowie...

a na pewno NIE w pierwszym roku życia.

  To, że mleko krowie nie jest ani podstawą zdrowych kości ani produktem przeznaczonym dla człowieka dowodzi wiele faktów i badań.
   Mleko, jego skład i struktura dostosowane są do potrzeb cielaka- nie człowieka. Cielęta potrzebują znacznie większej ilości wapnia i innych składników niż ludzkie dzieci, więc zgodnie z potrzebami (krówki- nie naszymi) mleko krowie zawiera ich więcej. Co za dużo to nie zdrowo? Dokładnie. Nadmiar wapnia i innych składników stanowi zagrożenie dla prawidłowej pracy nerek. Między innymi dlatego nie powinno się podawać produktów mlecznych dzieciom poniżej pierwszego roku życia, a mleka krowiego w czystej postaci nawet dzieciom poniżej trzeciego roku życia.






 Co dalej?  Laktazę, enzym odpowiedzialny za trawienie laktozy- cukru zawartego w mleku krowim jak i w mleku matki(oczywiście w innych proporcjach), posiadamy we wczesnym okresie życia i większość ludzi traci go po dwóch (inne źródła: po kilku) latach. 
  Oprócz nietolerancji laktozy, bardzo często występuje u nas, u gatunku ludzkiego, alergia na białko mleka krowiego. Dzieję się tak wtedy, gdy organizm traktuje jedną z protein tam występującą jako ciało obce noszące zagrożenie. 



 Więc na prawdę warto ograniczyć spożywanie mleka krowiego. Spokojnie, wapnia nam nie zabraknie.


Ile wapnia potrzebujemy? 
Ciężko stwierdzić. Zalecenie wydawane przez Instytuty w różnych krajach różnią się, i to bardzo. W Polsce i w USA jest to 1000 mg na dobę ( dzieci od 600mg do 1000mg), natomiast w Wielkiej Brytanii 700mg, a w Indiach 300 mg.

Oto produkty roślinne będące dobrym źródłem wapnia 
źródło: "Co z tym wapniem?" dr Justine Butler

Co z tym wapniem w roślinach a co w mleku?
Oprócz produktów przedstawionych w tabeli dobrym źródłem wapnia są: warzywa strączkowe, zielone warzywa (sałata, kapusta i in.), pasternak, pomarańcze. 
Trzeba jednak pamiętać, że nie o ilość wapnia chodzi, ale o jego przyswajalność. 
Wapń od krowy? Badania wykazują, że zbyt duża ilość spożycia białek zwierzęcych obniża przyswajanie wapnia. Z drugiej strony, USA ma największe spożycie wapnia i jednocześnie największy procent występowania osteoporozy. Inne badania wykazały, że kultury, które spożywają znikome ilości produktów mlecznych są mniej podatne na złamania i choroby kości.
Co oprócz wapnia?
 Do optymalnego wchłaniania wapnia potrzebna jest witamina D. Według najnowszych zaleceń polskiego Instytutu Żywności i Żywienia, zaleca się suplementacje wit. D dla wszystkich- dorosłych i maluchów- w okresie od października do marca, niezależnie od diety. 

A to nasze mleko na dziś, mleko migdałowe 
 Więcej TU

Jak to wygląda u nas?
Mleko krowie gości u nas do porannej kawy- jakoś ciężko z tego zrezygnować. Z produktów mlecznych WegeBobo spożywa masło, czasami jogurt naturalny z amarantusem, ewentualnie trochę twarogu.  Chętnie pije mleko migdałowe oraz sojowe, które zawiera wapń i witaminę D. Jemy pestki słonecznika, suszone owoce, pastę z sezamu, słonecznika i siemienia, z tofu musimy się poprawić:)
 Najłatwiejszą opcją byłoby podanie mleka krowiego, ale na pewno nie najzdrowszą. Obecnie nie deklaruję całkowitego zaprzestania spożywania mleka, ale myślę, że warto rozważyć te za i przeciw. Dodam jeszcze, że istnieje mnóstwo jego zamienników. Warto spróbować!


Na podstawienie artykułu Co z tym wapniem? dr Justine Butler oraz
Matka wegetarianka i jej dziecko Carolin Pawlak i Roman Pawlak.
Polecam przeczytać cały artykuł, do pobrania http://www.zostanwege.pl/pobieranie/





wtorek, 18 grudnia 2012

Wszyscy robią pierniczki,

robimy i my!

W zeszłym roku pierniki robione na ostatnią chwilę zawierały masło, mleko, jajka i inne takie. W tym roku wegańskie (miód można zastąpić miodem sztucznym lub słodem). Pyszne, pachnące- czekające w pudełku.

2,5 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
1 szklanka mąki pszennej lub orkiszowej (ja miałam akurat orkiszową białą i takiej użyłam)
1/2 szklanki miodu bądź słodu
mniej niż pół szklanki cukru trzcinowego brązowego
1/4 szklanki wody
1/4 szklanki oleju
3 łyżeczki przyprawy korzennej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
szczypta soli

   Mieszam olej, z miodem, cukrem i wodą. Następnie w osobnej misce mieszam dokładnie mąkę, sodę oczyszczoną, przyprawę i dorzucam sól. Łącze obydwie miski i zagniatam ciasto. Ciasto łączy się i zagniata idealnie! Chowam do lodówki na około1,5 godziny (można pewnie i krócej).  Rozwałkowuję na około 0,5 cm, wykrawam ciasteczka foremkami, układam na blaszce posmarowanej margaryną i delikatnie wysypaną mąką. Pieczemy 10-15 minut.
Pierników wyszło nam trzy spore blaszki.

Smacznego!

niedziela, 16 grudnia 2012

Co daje siłę?

   Wszyscy jesteśmy noszeniakami- pisze Evelin Kirkilonis. Kim jesteśmy? Przecież jesteśmy ludźmi! A i owszem, ale jesteśmy też ssakami, a te dzielimy "w zależności od stopnia rozwoju zaraz po narodzinach" na gniazdowniki, zagniazdowniki i "noszeniaki". Na początku o noszeniu, o dotykaniu, trzymaniu -byciu blisko fizycznie, ale jednocześnie zaspokajaniu najważniejszej potrzeby malutkiego człowieka.

 Noszeniaki (niem. Tragling) od urodzenia nie są zdolne do samodzielnego poruszania się i wykazują ogromną potrzebę bliskości oraz kontaktu z drugim osobnikiem. Chociaż u człowieka wiele cech zanikło (takich jak zdolność wieszania się na matce), to ludzkie ciało wciąż jest przystosowane do noszenia potomstwa. Jedną z pozycji jest naturalne umieszczanie potomstwa na biodrze, kiedy to maleństwo obejmuje rodzica nóżkami a rodzic podtrzymuje dziecko ramieniem. Dodatkowo, wymusza to idealną pozycję dla kości udowej i stawu biodrowego maleństwa (głowa kości udowej znajduje się centralnie w panewce stawu), która zapobiega min. dysplazji biodrowej.

  Ludzka potrzeba bliskości, noszenia-bycia noszonym oraz wiele innych zachowań ma podłoże genetyczne. Kiedyś nasi przodkowie, dziś głównie w środowiskach grup zbieracko-łowieckich np. w krajach Afryki  dzieci nieustannie są noszone przez rodziców, co zapewnia potomstwu poczucie bezpieczeństwa, akceptacji i zaspokojenia potrzeb w pierwszych miesiącach życia.
Bliski kontakt jest więc niczym więcej jak zaspokajaniem jednej z podstawowych potrzeb-równie ważnej jak dostarczanie pożywenia.

O tym i wielu innych kwestiach dotyczących więzi rodzic-dziecko- bardziej naukowo, ale bez naukowego języka można przeczytać w książce Evelin Kirkilionis "Więź daje siłę". O więzi, jej tworzeniu, jej naturalnym, wręcz biologicznym podłożu. 
   Zaskoczył mnie fakt, że książkę napisaną przez doktora biologii, specjalizującą się w etiologii, chcąc nie chcąc książkę z natury naukową (z której korzystałam przygotowując prezentacje na studiach) tak przyjemnie się czyta. Dzięki temu, że poparta jest wieloma badaniami innych naukowców, badaczy i psychologów książka nie jest poradnikiem "Jak zbudować więź ze swoim dzieckiem". Pokazuje jak i dlaczego tworzenie więzi jest tak ważne w pierwszych miesiącach życia dziecka, oraz przekonuje, że każdy rodzic wyposażony jest w tzw." intuicyjny program rodzicielski" (o tym wkrótce), budząc przy tym ogromną PEWNOŚĆ SIEBIE. A tymczasem polecam wywiad z autorką: http://www.polityka.pl/nauka/czlowiek/1523107,1,o-niezwykly-relacjach-doroslych-i-dzieci.read .
 

 












                         A kiedy to Ty dajesz mi siłę?                                             
Dajesz mi siłę, kiedy wracam a Ty witasz się ze mną pięknym uśmiechem radości. Dajesz mi siłę, kiedy w radości, złości czy smutku potrzebujesz bym była blisko. Dajesz mi siłę, kiedy patrzysz z ogromną pewnością siebie mówiąc "odejdź mamo- mogę sam". I dajesz mi siłę, gdy mówisz "już nie mogę - chodź". Dajesz mi siłę, kiedy chcesz abym to ja dziś towarzyszyła Ci podczas snu, gdy oddalasz się do krainy marzeń. Ale dajesz mi siłę, gdy wołasz tatusia-inni są również dla Ciebie ważni. Dajesz mi siłę, gdy chcesz iść w swoim kierunku- to dobry znak. Dajesz mi siłę, gdy chcesz iść ze mną i wtedy gdy patrzymy w tę samą stronę. Dajesz mi siłę, bo jesteś!
WegeMama

piątek, 7 grudnia 2012

Słodkości urodzinowe dla malucha cz.2

Jakiś czas temu, gdy szukałam inspiracji na przekąski dla moich "angielskich" maluchów, znajoma podesłała mi fajny pomysł:
                                POMARAŃCZOWE GALARETKI


Postanowiłam wypróbować ten przepis na własnym dziecku:)

A więc jedną pomarańczę przekroiłam na pół i delikatnie wyciągnęłam cały miąższ pozostawiając tylko skórkę. WegeBobo stał się ostatnio wielkim fanem pomarańczy, więc ucieszyły go cząstki pozostawione same sobie i pochłonął je od razu.
Do garnuszka wlałam odpowiednią ilość domowego soku malinowo-jabłkowego ( tak na prawdę każdy się sok, o dowolnym smaku się nada). Jaka jest to odpowiednia ilość? To zależy od wielkości pomarańczy. Najlepiej więc napełnić połówkę pomarańczy sokiem i dwie takie miarki wlać do garnuszka (przezornie można dolać odrobinę więcej). Wstawiam sok na nieduży ogień, dodaję łyżeczkę cukru brązowego ( chyba, że sam w sobie jest już dość słodki) i dodaję agar (więcej o agarze pisałam TU).


I tu mam problem, bo agaru daję zawsze na oko, mimo tego, że za każdym razem obiecuję sobie, że będę mierzyć i liczyć, aby zrobić zgodnie z proporcjami.Według instrukcji na opakowaniu do przyrządzenia galaretek używamy 10g agaru na 1kg. Według informacji w internecie 1 łyżeczka agaru to 3 g. Możecie sobie policzyć:) Albo dodać, tak jak ja, 1 płaską łyżeczkę agaru, mieszać do rozpuszczenia przez chwilę ( podczas wrzenia soku), a następnie przelać do połówek pomarańczy. Odstawiamy na około godzinę (agar szybko tężeje) i zajadamy! 
PS. Jakież było zdziwienie WegeBobo, że to nie smakuje jak pomarańcza!

sobota, 1 grudnia 2012

And the winner is...

Bardzo dziękujemy wszystkim za odpowiedzi i zdjęcia!


 

 A więc "Poradnik dla zielonych rodziców" otrzymuje  asiaer@o2.pl

Proszę o kontakt na shantala.stargard@gmail.com i podanie danych do wysyłki.
Gratulujemy!
WegeMama i WegeBobo :)

wtorek, 27 listopada 2012

Słodkości urodzinowe dla malucha cz.1

Okres urodzinowy-pojawią się goście. Co by tu zrobić, aby obok nęcących i korcących słodkości, znalazły się również te zdrowsze i bardziej wartościowe. Udało nam się "przemycić" słodziutkie ciastka owsiane, które to maluchom bardzo posmakowały.
Także wilk syty (czyt. WegeBobo) i owca cała (czyt. spokojona mama). A może i na odwrót?


Ciastka owsiane (bez jajek)

2 szklanki płatków owsianych górskich
2-3 łyżki kakao ( zedytowałam z powodu uwagi Katarzyna, racja - łyżki powinny być płaskie czyli umówmy się, że 2 łyżki)
3 łyżki brązowego cukru trzcinowego
3 łyżki mąki
3 dojrzałe banany
1/3 szklanki oleju
garść suszonej żurawiny ( mogą być również rodzynki, pestki słonecznika lub inne bakalie)
Mieszamy płatki owsiane + kakao+ cukier+mąka. W miseczce miażdżymy banany widelcem i mieszamy z olejem. Dodajemy żurawinę. Wszystkie składniki łączymy w misce. Nakładamy łyżką połączone składniki i układamy w formie ciasteczek (placuszków) na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w 180 stopniach 20-30 minut.
 Przepis zainspirowany przepisem z najnowszego numeru magazynu Vege!

Dlaczego warto jeść suszone owoce?
  • Warto podawać suszone owoce małym łakomczuszkom, które lubią podjadać w ciągu dnia. Suszone morele, daktyle czy też rodzynki ( niesiarkowane!) są bardzo lubiane przez maluchy, między innymi dlatego, że są słodkie.
  • Dostarczają mnóstwo wartości odżywczych min. żelaza ( morele i śliwki), wapnia (figi), magnezu (daktyle i figi).
  • Żurawina korzystnie wpływa na układ moczowy, pokarmowy oraz obniża cholesterol, a oprócz tego ma dużo witamin z grupy B oraz witaminę A i C.
  • Rodzynki to źródło fosforu i jodu.

A tym czasem przypominam o KONKURSIE :


środa, 21 listopada 2012

KONKURS!

Oto nasz pierwszy konkurs!

Do wygrania "Poradnik zielonych rodziców" od wydawnictwa Mamania.

 

 

 

 

 

 

 


Więcej o książce tutaj: Poradnik dla zielonych rodziców. Jest to na pewno książka nie tylko dla rodziców, czy też przyszłych rodziców, identyfikujących się z ekologicznym stylem życia.
W książce znajdziecie między innymi informacje o: karmieniu piersią, masażu niemowląt, diecie roślinnej plus ciekawe przepisy, a także porady jak uszyć chustę, nosidło czy pieluszkę wielorazową oraz rozmowę z Agnieszką Stein na temat rodzicielstwa bliskości. Naprawdę warto przeczytać!

 Temat konkursu to BLISKOŚĆ.

Aby zdobyć nagrodę należy:

1. Dokończyć zdanie: Bliskość czujemy...
które umieszczacie w komentarzu pod tym postem
   LUB 

nadesłać zdjęcie obrazujące temat na adres e-mail: shantala.stargard@gmail.com i umieścić komentarz o wysłaniu zdjęcia.

Jeżeli chcesz otrzymać dodatkowy los to:

2. Polub WegeBobo na Facebook'u: http://www.facebook.com/WegeBoboIInnePrzyjemnosci

3. ORAZ udostępnij informację o konkursie na swoim profilu. 

4. Zamieść informację o polubieniu i udostępnieniu w komentarzu poniżej. 

PS. Pamiętajcie, aby komentarze podpisywać chociaż pseudonimem. 

   Konkurs trwa od 21-30.11.12, a zwycięzcę wylosuje WegeBobo:) 

sobota, 17 listopada 2012

Historia pewnego soku...

...w obrazkach.








Fajne sokowe pomysły:
  • 2 niewielkie buraki, 4 pomarańcze, 1 centymetr imbiru (kawałeczek dosłownie)
  • 1 burak, 2 jabłka, 4 marchewki, 1 cm imbiru
  • 1 ananas, 2 jabłka, 1 cm imbiru
  • 3 jabłka, 3 gruszki, 1 limonka bez skórki
  • 3 łodygi selera naciowego, 4 marchewki, 3 jabłka
Koniecznie do spróbowania! Na zdrowie!

niedziela, 11 listopada 2012

Tradycyjny polski obiad...

Tradycyjny polski obiad to podobno... kotlecik, ziemniaczki i suróweczka. Tak więc u nas dziś tradycyjnie: ziemniaczki, mizeria oraz przepyszne kotleciki z ciecierzycy i kasz, właściwie można by je nazwać kotletami z resztek. 

Mix kasz został nam z poprzedniego dnia: ugotowane na dość miękko, nie sypko, kasza gryczana-tym razem palona, kasza jęczmienna i kasza jaglana.
Kasza jaglana: o wartościach kaszy jaglanej pisałam TU
Kasza gryczana:dziś wyjątkowo palona, która również jest warta uwagi jesienią i zimą, gdyż zaliczana jest do dań rozgrzewających. Nie wiele osób wie, że kasza gryczana jest źródłem lizyny i tryptofanu. Lizyna odpowiada między innymi za wchłanianie wapnia, koncentrację oraz łagodzenie objawów przeziębienia. Tryptofan z kolei pomaga przy wytwarzaniu serotoniny i melatoniny, czyli hormonu szczęścia i hormonu odpowiadającego za zdrowy sen.
Kasza jęczmienna: wprawdzie nie dostarcza aż tylu wartości co kasza jaglana, ale nadal jest źródłem białka, żelaza czy magnezu. Oprócz tego bardzo dobrze wpływa na układ krwionośny.

Kolteciki z ciecierzycy i kasz

1/2 szklanki namoczonej, ugotowanej ciecierzycy ( o przygotowaniu ciecierzycy TU) miksuję blenderem "żyrafą" wraz z 2 łyżkami oleju.  Dodaję 1/2 szklanki mixu ugotowanych kasz oraz jedną sporą, ugotowaną marchewkę startą na tarce o grubych oczkach. Dodaję też łyżeczkę przyprawy curry oraz szczyptę soli i pieprzu. Wszystko dokładnie mieszam-powstaje zbita masa. Formuję kotlety i obtaczam w bułce tartej. Smażę na patelni do zarumienienia. Wcale nie potrzeba dużo oleju.
 
ziemniaki, kotleciki i ogóreczki

Fajna sprawa na ziemniaka! Cieplutkie ziemniaki z masełkiem posypuję zmielonym siemieniem lnianym, aby dodać wartości potrawie.

środa, 7 listopada 2012

Na słodko, do jesienno-zimowej herbatki wieczornej.

Chciałam smacznie, szybko, na słodko, do herbatki, niewiele składników- no i jest. Aha, i miało być w kolorze żółtym, ale to już inna historia.

Ciasteczka maślane rozpływające się w ustach

150g  miękkiego masła
1 szklanka mąki pszennej
3 łyżki cukru pudru ( ja zmieliłam brązowy cukier trzcinowy w młynku elektrycznym)
garść wiórek kokosowych
2 garści poppingu z amarantusa (amarantus można stosować jako zamiennik mąki pszennej w stosunku 10-15% czyli wrzucamy gdzie się da i jest ok:))
łyżeczka kurkumy

Tak sobie zagniotłam te składniki na ciasto. W razie potrzeby, należy dodać parę łyżek mąki, gdy za mokre lub łyżkę/dwie masła, gdy za suche. Następnie formuję niewielkie kuleczki i układam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Widelcem spłaszczam kuleczki i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy 15-20 minut, raczej 15. I pilnować! Pilnować! Pilnować, bo pierwsza porcja w minutkę zbytnio zbrązowiała, a WegeBobo stwierdził, że brudnych ciastek jeść nie będzie.



A tu jeszcze
formujemy kuleczki:
Pozdrawiamy!

PS. Na słodko zaliczone. Następnym razem obiadowo! Zdjęcia czekają, tylko czasu brak... .

poniedziałek, 5 listopada 2012

Zostaliśmy zauważeni- wyróżnieni, co jest bardzo miłym zaskoczeniem. Dziękuję zatem oraz !


Na czym to w ogóle polega?


Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.

Pytania ewela:

1. Twój znak zodiaku?      Koziorożec
2. Małe osiedlowe sklepiki czy centra handlowe?   hmmm obydwa mają swoje plusy i minusy:)
3. Zima pod kocem z książką czy zima aktywnie na śniegu?  pod kocykiem
4. Nocny marek czy ranny ptaszek?  nocny marek
5. Moja ulubiona potrawa obiadowa to........     pizza!
6. Książka, która wywarła na mnie największe wrażenie i pamiętam ją do dziś to..........    jest taka książka, która wywarła na mnie ogromne wrażenie, ale nie pamiętam tytułu
7. Teraz najchętniej zjadłabym............  czekoladę
8. Miesiąc, z którym wiążę najcudowniejsze wspomnienia to......   listopad <3 br="br"> 9. Gdybym tylko mogła...........   spałabym dłużej.
10. Ostatnio mam ogromną ochotę na..............  daleką podróż.
11. Najważniejsze postanowienie na nOwy Rok 2013 to......... robić więcej

Pytania maldita:

1. Lato czy wiosna?  lato
2. Ulubiony kolor?    hmmm...brązowo-zielony
3. synek czy córka?  na razie synek:)
4. Ulubiona piosenka?  jest ich kilka
5. długie włosy czy krótkie?  obecnie krótkie:)
6. ulubiony aktor?  Tom Hanks
7. szpilki czy adidaski?  adidaski
8. sałatka czy kebab? sałatka
9. ulubiona zabawka dziecka? telefon taty?!
10. panna czy mężatka? mężatka
11. ulubiona książka?  jest ich kilka...

Mimo, iż jest to forma łańcuszka, to wydaje się być w otoczona fajną akcją i  jest mi bardzo miło wyróżnić:



Moja pytania:
1. miasto czy wieś?
2. śniadanie słodkie czy słone?
3. śniadanie na ciepło czy zimno?
4. góry czy morze?
5.  zupa czy drugie?
6. kawa z mlekiem czy bez?
7. książka w łóżku czy laptop w łóżku?
8. biblioteka czy ksiegarnia?
9. zimna jesień czy cieplejsza zima?
10.  wege czy niewege?
11. jabłka czy gruszki?

To tyle ode mnie i przekazuję dalej... .


edit. Chciałabym dodać, że na początku nie byłam przekonana do takiej łańcuszkowej akcji. Nie wiem czym sugerują się inni wybierając blogi do wyróżnienia. Ja sama nie zaczytuję się w blogach, abym mogła wyróżnić aż tak dużą liczbę, dlatego poprosiłam przyjaciół, aby oni zasugerowali wartościowe blogi. Nie są to więc tytuły wzięte z brzegu z listy na jakimś portalu:) Tylko blogi sprawdzone, czytane ale może jeszcze nie tak bardzo znane. Pozdrawiam

wtorek, 16 października 2012

Zdążyć przed końcem- dynia!

Nie chcę być znowu opóźniona, więc odkładam porządki tu i ówdzie i zabieram się za dyniowe sprawy. 
Po pierwsze, dynia jest wymagająca przy obieraniu, więc najlepiej zatrudnić tę drugą połówkę (męską) do obierania, która silną ręką ją rozbierze. A niech się na coś przyda :)
 Króluje u nas kilka stałych pozycji dyniowych. Najważniejszy składnik to niewielka dynia. 


Zupa krem z dyni
 4 ziemniaki pokrojone w kostkę, niewielkiego, posiekanego pora oraz pietruszkę pokrojoną gotujemy w osolonej wodzie z liściem laurowym. Po 10 minutach dodajemy pokrojoną w kostkę dynię (około 1 kg). Dodajemy szczyptę pieprzu  i zgnieciony ząbek czosnku. Gotujemy jeszcze 15 minut, aż dynia się rozgotuje. Następnie wyłączamy, wyciągamy liść i miksujemy. Można część oddzielić dla malucha a do reszty dodać ostrej papryki i więcej pieprzu.

A na deser: ciasto dyniowe- piernikowe (przepis znaleziony w gazecie dziecięcej "Twoje dziecko")
500 g dyni pokrojonej w kostkę (jeżeli mamy niewielką dynię to większą część używamy do zupy a mniejszą do ciasta)
0,5 szklanki mąki pełnoziarnistej
1,5 szklanki mąki pszennej
1/4-1/2 szklanki cukru (ja daję raczej 1/4; można wymienić z miodem)
0,5 szklanki mleka roślinnego
0,5 szklanki oleju roślinnego
1 jajko
2 łyżeczki proszku do pieczenia
łyżka przyprawy do piernika 
garść rodzynek

Dynię gotuję w niewielkiej ilości wody, gdy zmięknie odcedzam wodę i ugniatam na papkę. Jeżeli jest nadmiar wody, jeszcze raz odcedzam. W misce mieszam suche składniki. W osobnym naczyniu mieszam mleko, olej i jajko i dodaję do suchych. Następnie dodaję dynię oraz rodzynki i wszystko dokładnie mieszam. Przekładam do wysmarowanej tłuszczem keksówki. Pieczemy 35-40 minut w 210 stopniach.


Co o dyni jeszcze... ?
  •  Obraną, surową dynię można zamrozić w kostkach na zimę.
  • W suchym i chłodnym miejscu cała dynia może przetrwać nawet 6 miesięcy.
  • Zawiera mnóstwo witamin i minerałów takich jak wapń, potas czy żelazo; jest także źródłem witaminy C i pektyn.
  • Pestki dyni są niesamowicie wartościowe: są źródłem kwasów tłuszczowych nienasyconych,  białka, witaminy A, B9, cynku i lecytyny, pomagają w problemach z włosami i paznokciami oraz działają przeciwpasożytniczo.

Słonecznych- takich jak dziś- jesiennych dni życzymy Wam!

czwartek, 11 października 2012

Tydzień Bliskości.

Tydzień Bliskości trwa! Rozglądajcie się, bo w Waszym mieście na pewno szykują się ciekawe wydarzenia.
A oto krótka fotorelacja z pokazu masażu niemowlęcego 9 października, Szkoła Rodzenia im.  Joanny Beretty Molli w Szczecinie.


Więcej info o Tygodniu Bliskości:
http://klubkangura.com.pl/szczecin-tydzien-bliskosci-08-14-10-2012

czwartek, 27 września 2012

Kremy.

Kremy są fajne. Kremy są fajne, bo można w nich fajne rzeczy "przemycić".  Kremy są szybkie i łatwe w przygotowaniu. No i w końcu kremy są fajne bo można je jeść!

Nasze ulubione zupy-krem to: krem z brokułów, krem z dyni, krem z zielonego groszku i, ostatnie odkrycie, zupa z czerwoną soczewicą na gęsto.
Krem z dyni znajdzie się wkrótce (ale już nic nie obiecuję, bom kiepska w tym:)) w temacie dyniowym, a dziś kremy strączkowe.

Bazę robię zawsze taką samą: dwie marchewki i jedna pietruszka starte na tartce o grubych oczkach wrzucam do rondelka, dodaję troszkę posiekanego pora, parę łyżek oleju i łyżkę sosu sojowego i duszę na małym ogniu. Po chwili dodaję chochlę wody z gotujących się już wcześniej w innym garnku warzyw i tak gotuję jeszcze chwilę. 
Następnie zawartość małego garnuszka dodaję do gotujących się na zupę warzyw.

 Krem z zielonego groszku

W garnku gotuję 3 nieduże ziemniaki, dorzucam opakowanie groszku mrożonego (jak jest świeży to jeszcze lepiej)*, a następnie, gdy reszta zmięknie, puszkę groszku konserwowego. Dolewam moją bazę. Gotuję jeszcze chwilę, dodaję troszkę pieprzu i soli, ale nie dużo bo doprawiać będę po zmiksowaniu. Odstawiam z ognia i miksuje blenderem tzw. żyrafą. 
Krem groszkowy:)
 
Krem z czerwonej soczewicy

Krem wyszedł dosyć przypadkowo z zupy z soczewicy ugotowanej w za małym garnku i za malej ilości wody*. W garnku tym ugotowałam 1 sporego ziemniaka i 1/3 średniego kalafiora. Po 10 minutach gotowania dodałam za dużo soczewicy czerwonej (około 1/2-3/4 szklanki) i ryż z jednej torebeczki. Dolałam bazę i tak się gotowało to 20 minut. Nagle okazało się, że zupa jest bardzo gęsta i że brak jest czasu na przelewanie i dolewanie, dlatego w obieg poszła żyrafa. Oczywiście dosmakowanie wedle uznania. Efekt bardzo udany, bo i WegeBobo- największy smakosz domowy-po kilkudniowym buncie obiadowym zjadł aż dwie miseczki.

Zupa ta ma jeszcze jeden sekret:
połączenie ryżu i soczewicy=bardzo wartościowe białko!

Co na/do kremu? A różnie robią... groszek ptysiowy (zupa krem z zielonego groszku z groszkiem ptysiowym? too much), grzanki, krakersy... . Ja uwielbiam zupy-krem z delikatną niepaloną kaszą gryczaną. Pyszna i jaka zdrowa!
Kasza gryczana powszechnie znana i uważana za zdrową traci 50% wartości podczas procesu palenia.

Smacznego!
* Warzywa gotowałam w średnim garnku w około 1,8-2 litra wody.

piątek, 21 września 2012

O masowaniu.


"Pieszczoty, głaskanie i przytulanie są dla dziecka jak pożywienie. Tak samo ważne jak białko, minerały i witaminy"
                       Frederick Leboyer

Dlaczego dotyk jest tak ważny?
Dotyk jest jedną z najważniejszych form przekazu i komunikacji. W pierwszych latach życia dziecka, gdy komunikacja werbalna nie jest jeszcze dostatecznie rozwinięta, dotyk pomaga poznawać potrzeby dziecka. Odpowiedź na potrzeby to udana komunikacja. Udana komunikacja to udana więź, bliskość, zrozumienie. Co się z tym wszystkim wiąże? Oczywiście miłość.

Dlaczego w dzisiejszych czasach trzeba namawiać rodziców do dotyku? 
Wielu rodziców ulega, niestety, "dobrym" radom na temat przywiązania a raczej uwięzienia. Poprzez łatwy dostęp do informacji, wymianę doświadczeń itp. często zatracamy własny instynkt i intuicję. Warto przypomnieć sobie co sprawia nam przyjemność i przenieść to na płaszczyznę rodzicielstwa. Lubimy być blisko, czuć bliskość, czuć się bezpiecznie? Oczywiście! Chcemy ufać? Jasne! Chcemy, aby ktoś odpowiadał na nasze potrzeby?!

Dlaczego masaż?
Masaż jest taką formą dotyku, która obok bliskości niesie ze sobą wiele korzyści zdrowotnych. 

Jakie są korzyści regularnego masowania niemowląt i małych dzieci?
  Dla niemowlęcia lub dziecka:
  • pomaga w uregulowaniu snu,
  • poprawia trawienie, zapobiega kolkom
  • wycisza, uspokaja,
  • podnosi świadomość własnego ciała, jego granic; w ten sposób wzmaga poczucie bezpieczeństwa,
  • poprawia, wzmaga więzi z rodzicem,
  • podnosi odporność organizmu, stymuluje układ hormonalny.
 Dla rodzica lub osoby wykonującej masaż:
  • poprawia pewność siebie, wiarę w swoje umiejętności opieki nad dzieckiem,
  • uspokaja,
  • łagodzi lub zapobiega poporodowej depresji u matek,
  • wzmaga oraz poprawia więź z dzieckiem,
  • pomaga w zrozumieniu dziecka, tego co komunikuje, jakie potrzeby próbuje przekazać.
Źródło:  http://shantala.pl/baby/

Masaż Shantala jest techniką masażu niemowlęcego, którą do Europy przywiózł  francuski położnik Frederick Leboyer. Dziś jest bardzo popularna w Holandii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Zapraszam na indywidualne/grupowe warsztaty dla rodziców.
Więcej informacji: shantala.stargard@gmail.com     tel.793160301