wtorek, 24 kwietnia 2012

Śniadanie (nie)błyskawiczne

Często słyszy się, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Myślę, że to zdanie nie jest przesadzone. Dlaczego? Śniadanie powinno być bazą energetyczną na cały dzień. Yyyy i co dalej? Okazuje się, że nasz żołądek najbardziej efektywnie pracuje nad ranem, a dokładnie między 7-9. W tych godzinach wszystko, co zjemy jest najlepiej trawione, a wszystkie składniki odżywcze najlepiej przyswajalne. Na dodatek, (myślę, że spodoba się wszystkim 'dietującym') nawet to bardziej kaloryczne jedzenie, nie odkłada się w postaci tłuszczu.

Dzień WegeBobo jest bardzo długi i intensywny. A jakby mogłoby byc inaczej! Od porannej pobudki trzeba setki razy przebiec mieszkanie, uciekać mamie na spacerze, ganiać za gołębiami, usiąść na czas obiadu, znowu trochę pobiegać roznosząc ubrania i zabawki po całym domu, powspinać się na łóżka, krzesła i stoły, pojeździć odkurzaczem, jak tata wróci z pracy pokopać piłkę...i mnóstwo innych  ważnych spraw załatwić.

Jak więc zapewnić mu jak najlepszy start?
Mamy na to swoje sposoby i chętnie się podzielimy:)

Zaleca się, aby jeść śniadanie gotowane przynajmniej 2-3 razy w tygodniu.
Niekwestionowane hity u nas to:
Kasza jaglana z rodzynkami

Kaszę jaglaną gotujemy w wodzie na papkę. Na 1 część kaszy przypadają 3 części wody. W między czasie moczymy rodzynki. Gdy kasza jest gotowa,dorzucamy rodzynki i miksujemy blenderem. Ja zawsze dorzucam łyżkę musu owocowego, wtedy łatwiej się miksuje i jest bardziej wilgotne.

Dlaczego kasza jaglana? Nazywana jest królową kasz- jak najbardziej zasłużenie. Jest bogata w wartościowe białko, witaminy z grypy B i  witaminę E oraz lecytynę, wapń, żelazo i fosfor. Na dodatek jest bardzo lekkostrawna, nie zawiera glutenu i można ją podawać już od początku drogi wprowadzania pokarmów u niemowląt czyli od 6 miesiąca.

oraz ostatni hit: Pęczak na słodko ala budyń
Wieczorem zalewam pęczak ( filiżanka pęczaku to kilka porcji). W miarę możliwości wymieniam wodę (np. przed pójściem spać). Rano wylewam pozostałą wodę i zalewam nową, i taki miękki pęczak gotuje do całkowitego rozmiękczenia (20-30 min, jeżeli woda wygotuje się a pęczak nadal nie jest bardzo miękki, to dolewamy wody). Do gotującego się pęczaku dodaję 2 kopiaste łyżeczki cynamonu. Ma powstać papka o konsystencji budyniowej, ale oczywiście ziarenka kaszy są widoczne. Gdy gotowe, przekładam do miski, dodaję pokrojone jabłko, trochę miodu i miksuję blenderem. W smaku jest cudowne!

Dlaczego pęczak? Pęczak jest zapomnianą wersją kaszy jęczmiennej, jest bardzo odżywczy i sycący, nie trzeba go wiele zjeść aby się nasycić.

        Tutaj WegeBobo zajada z poziomkami odkopanymi w zamrażarce:)

Inne propozycje śniadaniowe:
  • kasza kukurydziana z owocami (1część kaszy kukurydzianej na 2 części wody; podaję z musami owocowymi "własnej"-maminej roboty)
  • wszelakie wykorzystanie mleka migdałowego: kasza manna na mleku migdałowym z łyżeczką kakao, owsianka na mleku migdałowym, płatki ryżowe z owocami).
Oczywiście każde takie śniadanie nadaje się również dla dorosłego!

Z dedykacją dla MamyLeosia i Basi- Mamy Bobersa:)
Niektóre przepisy zainspirowane przepisami z forum wegedzieciak.pl.TU

czwartek, 19 kwietnia 2012

TYDZIEŃ WEGANIZMU

Z okazji Tygodnia WEGANIZMU, który obchodzimy właśnie w tym tygodniu- 15-22 kwietnia- życzę wszystkim otwartości serca i umysłu!
 A co to ma wspólnego z weganizmem?
Oto komentarz "fejsbukowy" na pytanie czy są wśród nas weganie: " gdyby Bóg chciał, abym żarła trawę, to bym była kozą!". Podążając za moja pierwszą reakcją, już miałam pisać odpowiednią odpowiedź, ale coś mnie powstrzymało i dotarło do mnie, że nie jestem zła na tą osobę, wręcz przeciwnie- żal mi jej. Z taką postawą w dzisiejszym świecie łatwo się zgubić... .
O co chodzi? Weganie dążą to eliminacji wykorzystywania zwierząt, dlatego też odrzucają wszystkie produkty odzwierzęce ( min. jaja, mleko, skóry). Wynika to ze światopoglądu, według którego zwierzę nie może być traktowane przez człowieka jak surowiec do pozyskiwania  korzyści.

Ostatnio przeczytałam ciekawy artykuł "Do czego jest życie" (autor Xavier Bayle,  magazyn Vege nr3/2012)
Czy chcielibyśmy, aby nam wypalano oczy przy testowaniu nowego szamponu?
Łatwo przyjęlibyśmy fakt wykradania dzieci, po to aby pozyskać mleko matki?
Czy bylibyśmy szczęśliwi. oddając wolność, żeby zabawiać publiczność cyrków czy ogrodów zoologicznych?
Czy z własnej woli i przez całe życie tkwilibyśmy przywiązani łańcuchem, aby pilnować czyjejś własności?
Chętnie oddalibyśmy swoje życie dla przyjemności cudzego podniebienia?
Odpowiedź zdrowego zwierzęcia jest jasna: nie.

Weganami nie jesteśmy, ale bardzo przychylna jestem ich postawie a jeszcze bardziej zachwycona przepisami wegańskimi i ich pomysłowością. Bo nie wiem czy wiecie, ale wszystko da się zastąpić!:)

W związku z tym tygodniem zazdroszczę mieszkającym w okolicach Warszawy, bo zapowiada się całotygodniowa impreza: 
Żródło:dziecisawazne.pl
Dziś między innymi pokaz gotowania prowadzony przez Jolę Słomę i Mirka Trymbulaka ( patrz poprzedni post).

pozdrawiam
WegeMama

sobota, 14 kwietnia 2012

Miało nie być kulinarnie...

Miało nie być przecież kulinarnie... . Dlaczego? Tak mi podpowiada rozsądek ponieważ:
- nie potrafię dokładnie podawać proporcji,
- nie potrafię tworzyć pięknych, szczegółowych opisów, których na blogach kulinarnych jest pełno,
- i, last but not least, nie potrafię robić cudownych zdjęć potraw, pewnie dlatego, że te potrawy zazwyczaj cudownie nie wyglądają...ważniejszy dla mnie jest jednak smak.
To są fakty.
Mąż mówi, żeby mieć to szeroko schowane gdzieś... . W sumie to mogłabym :) Więc coś tam od siebie lub z pewnych źródeł dodam- za wrażenia estetyczne przepraszam.
Ale dziś o czymś innym. Chciałabym Wam pokazać najcudowniejszą i najpiękniejszą książkę, jaką dostałam w prezencie.

NAKARMIĆ DUSZĘ. 365 przepisów kuchni wegetariańskiej z myślami na każdy dzień
napisaną przez Jolę Słomę i Mirka Trymbulaka.
Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce. W przypadku tej książki jak najbardziej można! Cała książka jest równie wartościowa i atrakcyjna jak sama okładka.
Książka podzielona jest według pór roku na cztery części plus wstęp, a w każdej z niej znajdziemy mnóstwo przepisów, zaopatrzonych w piękne zdjęcia. Każdemu rozdziałowi towarzyszą główne hasła ( WIOSNA to odnowa, entuzjazm, inicjatywa; LATO: otwartość, radość, realizacja; JESIEŃ:stabilizacja, gromadzenie, odpoczynek; ZIMA: refleksja, porządkowanie, zakończenie) oraz kilka słów od autorów wartych przemyślenia.
Co najważniejsze, przepisy są naprawdę proste. (Musicie uwierzyć, skoro mi coś wychodzi- każdemu wyjdzie. Umówmy się, że ta filozofia dotyczy wszystkich przepisów tu przedstawianych.) Każdemu przepisowi towarzyszy piękna myśl. I wiecie co- to chyba działa. Gdy podczas robienie potraw według przepisu trzymam się tej myśli, jedzenie wychodzi!
Książka ta napawa tak pozytywną energią, że aż chce się tworzyć!

A dziś przepis na MUFFINY (wiem, wszędzie ich pełno, ale ten szczególnie przypadł mi do gustu) z moimi modyfikacjami.
Jeżeli chcesz zmienić innych, zmień najpierw siebie.

Składniki:
2,5 szklanki mąki (pół na pół orkiszowa z pszenną)
150 dag masła
1,5- 2 szklanki kefiru
1 szklanka cukru ( ja użyłam pół szklanki cukru trzcinowego i 2 łyżki roztopionego miodu)
1 płaska łyżka sody
1 łyżka zmielonego sezamu i siemienia lnianego
3 łyżeczki kakao/3 łyżyki karobu
garść rodzynek

Mąkę mieszamy razem z sodą, dodajemy cukier (miód), roztopione masło, kakao, siemię i sezam i mieszamy dodając kefir. Łączymy z rodzynkami. Foremki wypełniamy do połowy ciastem (troszkę więcej niż połowa). Z takiej porcji zrobiliśmy 16 muffinek.Pieczemy w temperaturze 200 stopni około 20 minut.

Smacznego!

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Zielono nam!

Lubicie zielony kolor? Z czym Wam się kojarzy? Z nadzieją? Z nowym życiem? Z Ziemią?
Gdybym chciała stworzyć mapę skojarzeń, EKOLOGIA pojawiłaby się pewnie w którymś momencie... .

Kilka dni temu spacerując z WegeBobo w parku, spotkałam dawną znajomą, ku mojej uciesze również z wózeczkiem. Zawsze jest temat do rozmowy w końcu:).
No więc spacerujemy, rozmawiamy...o dzieciach oczywiście: o pieluszkach, o karmieniu, poprzez "poważniejsze" dość sprawy. Czuję, że bratnią duszą moich poglądów owa znajoma nie jest, więc nie wiem, na prawdę nie wiem co mnie podkusiło, ale pytam koleżankę:" Czy czytałaś coś o eko-rodzicielstwie, jest taka fajna strona internetowa...?" Szybko zaczynam żałować pytania, gdyż koleżanka odpowiada tak oto: "No coś ty, jeszcze mnie nie pogięło!".
No tak... za to mnie zgięło troszkę, więc pod pretekstem, że WegeBobo pewnie głodny- udałam się do domu.
A wracając rozmyślałam oczywiście i coś nagle przyszło mi do głowy: czy niewiedza rodziców wynika z lęku czy lęk wynika z niewiedzy? Ot, takie filozoficzne pytanie sobie zadałam, ale męczy mnie to nadal. Czy boimy się, że ktoś inny może mieć rację, a to przecież my (tylko i wyłącznie) chcemy dla naszego dziecka jak najlepiej. A okazuje się, że można żyć inaczej, równie szczęśliwie, a może i nawet bardziej.
No i przecież wychowywanie dziecka jest już wystarczająco wyczerpujące, więc czemu mam jeszcze martwić się o środowisko?!

Ok. Rób jak uważasz, można by rzec- to Twoje dziecko, ale warto pamiętać, że dziecko jest częścią czegoś większego i to ono będzie tworzyć (już tworzy) przyszłość. Dlatego tak ważne jest eko-rodzicielstwo.

I zdaję sobie sprawę, że wiele osób na słowo 'eko' ucieka lub reaguje emocją podchodzącą pod agresję (mam nadzieję, że przesadzam:)), a i ja sama nie lubię szufladkowania i nazewnictwa w wielu sprawach, dlatego też użyjmy wyrażenia RODZICIELSTWO BLISKO NATURY.
Odłóżmy wszystkie ekoprodukty, wielorazowe lub biodegradowalne pieluszki, ekokosmetyki- to tylko wierzchołek tego, co możemy dziecku dać. A zacznijmy może od małych, a jakże ważnych rzeczy. Ot tak po prostu.
  • To my jesteśmy przykładem. To jasne jak słoneczko, które dziś, po sobotnim śniegu, wyszło i świeci pięknie. W pierwszych latach życia dziecko uczy się wyłącznie poprzez naśladownictwo. Dzieci przejmą najpewniej nasze nawyki- nie pozwólmy, aby były to złe przyzwyczajenia.
  • Pokażmy dzieciom, że aby żyć -oprócz miłości- wszyscy potrzebują czystego powietrza, czystej wody i czystej gleby.
  • Jesteś tym, co jesz! Zdrowa dieta dziecka wpływa nie tylko na organizm, ale i na cały rozwój małej istoty. Postawmy na karmienie jak najbardziej naturalne (włączając karmienie piersią).
  • Naturalne rodzicielstwo to rodzicielstwo bliskości ( ale o tym kiedy indziej).
Jejku jakie to proste.  I nie musimy siebie nazywać przecież od razu eko-rodzicem, eko-mamą lub eko-człowiekiem. Nie musimy stosować żadnych metod wychowawczych. Warto po prostu dokonać ŚWIADOMEGO WYBORU. I tego się będę trzymać:)

A w temacie zieloności polecam przepis na
ZIELONY OMLETO-NALEŚNIK, zainspirowany przepisem znalezionym na blogu innej Wegemamy.

Rukola (świeża)
3 jajka
ok.8-10 łyżeczk mąki (ja użyłam orkiszowej i gryczanej plus  2 łyżki pszennej, ale dla pełnego smaku gryczana obowiązkowo;))
3/4 szklanki mleka (roślinnego)
łyżka oliwy
pół łyżeczki sody oczyszczonej
sól, pieprz, papryka ostra

Jajka i mleko mieszamy, dodajemy mąkę, sodę, oliwę i przyprawy- uzyskując ciasto gęstsze niż na naleśniki. Wkrajamy liście rukoli do ciasta i smażymy na patelni.  Z takiej ilości ciasta wyszły 2 duże omleto-naleśniki. Oto efekt końcowy:



Smacznego!
Oryginalny przepis:TU

wtorek, 3 kwietnia 2012

MLEKO jakie jest każdy widzi...

"Pij mleko będziesz wielki!" czy "Pij mleko będziesz kaleką"?
O tym, że mleko krowie wcale nie jest takim cudownym produktem mówi się i pisze dużo, ale niestety niewystarczająco głośno. Pediatrzy nie zalecają podawania mleka krowiego dzieciom do 3 roku życia. Więc coś w tym musi być... . Namawiać do spożywania/niespożywania mleka nie będę, ale myślę, że warto się  nad mlekiem samym w sobie zastanowić, dlatego też odsyłam do bardzo fajnego i przejrzystego artykułu:
10 powodów dlaczego nie warto pić mleka krowiego

A tym czasem, czego można użyć zamiast tradycyjnego mleka?
Kilka razy w tygodniu robimy mleko roślinne- głównie migdałowe. Mleko to jest bardzo smaczne i ma sporo wartości odżywczych (jak same migdały przecież).
Aby otrzymać 250 ml mleka migdałowego potrzebujemy ok. 20 sztuk migdałów. Migdały moczymy w letniej wodzie przez całą noc lub we wrzątku około godziny.
Następnie obieramy migdały ze skórki. Płuczemy. (Można przelać wrzątkiem).
Migdały wraz z ze szklanką wody wodą wrzucam do blendera (ja mam akurat taki ręczny, więc przelewam do dużego kubka) i 'blenduje'. Teraz pora na odcedzenie mleka od resztek migdałów. Robimy to przelewając mleko przez sitko lub gazę. I oto cała filozofia :)





Oczywiście to nie koniec,  gdy nam już mleko zasmakuje ( bo że dzieciom to nie wątpię)- czas na "udziwnienia" i kombinacje. Możemy dorzucić łyżkę wiórek kokosowych przed zmiksowaniem i otrzymać mleko migdałowo-kokosowe. Możemy wykorzystać orzechy nerkowca pół na pół z migdałami, otrzymując mleko migdałowo-orzechowe. Dla słodkiego smaku warto dorzucić 2 daktyle lub morelę suszoną, którą również wcześniej namaczamy. Dodając pół laski wanilii (zeskrobujemy jej środek) będziemy mogli skosztować mleka migdałowego o smaku waniliowym.
Mleka migdałowego używamy do przyrządzania kaszek np. kaszy manny, deserów na bazie mleka, ale jest wiele innych zastosowań tego mleczka.

Moja propozycja na dziś, którą WegeBobo zjadł z OGROMNYM smakiem to budyń malinowy.
0,5 szklanki mleczka migdałowego doprowadzam do wrzenia w garnuszku. Dodałam również łyżeczkę miodu, aby było bardziej słodkie. W 1/4 szklanki soku malinowego rozpuszczam 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej. Wlewam do wrzącego  mleczka (nadal na ogniu), mieszam dokładnie. W momencie, gdy osiągnie konsystencje budyniu-wyłączam. Zazwyczaj jest to kilkanaście sekund po dodaniu soku z mąką ziemniaczaną do mleka.



Resztki migdałów warto użyć. Można je dorzucić do ciasta naleśnikowego, placków, kotletów, dorzucić do kaszy- upchamy praktycznie wszędzie.
Także myślę, że warto poświęcić troszkę czasu ( tak tak te obieranie ze skórki może zniechęcić, ale uwierzcie, że obieranie dobrze namoczonych migdałów to kilka minut relaksu:)) i zaserwować maluchowi, sobie czy rodzince coś innego, a jakże wartościowego.

PS. Mleczko migdałowe można dodać do kąpieli, ponoć świetnie wygładza skórę....nie potwierdzę, bo wanny nie posiadam...buuuu... .