piątek, 31 maja 2013

To, co spodobało mi się u dr Karpa

Metody dr Karpa poznałam już wcześniej, zanim trafiło do mnie wydanie polskie jego książki. Widziałam kilka filmików i wywiadów, i mimo, że jego metodologia i przesłanie nie do końca do mnie trafiły, to i tak postanowiłam przeczytać "Najszczęśliwsze dziecko w okolicy". Wszędzie trzeba szukać tych pozytywnych stron (prawda?), więc dziś o tym, co szczególnie mi się spodobało i przemówiło do mnie.

Na początku zaznaczę, że autor porównuje naszych dwulatków do jaskiniowców! Dlaczego? Twierdzi on, że mózg takiego malucha nie jest jeszcze w pełni wykształcony tak jak mózg dorosłego człowieka. Mózg dziecka w tym wieku można porównać do mózgu człowieka zamieszkującego czasy prehistoryczne. Między innymi dlatego w kontaktach z dwulatkami należy stosować krótkie i jednoznaczne sformułowania. 
Pierwszy rozdział wydał mi się bardzo ciekawy, szczególnie, że porusza kwestie dojrzałości mózgu. Na całą ideę "prymitywności" dziecka patrzę jednak z humorem, choć patrząc z boku na mojego dwulatka ciężko jest czasami temu zaprzeczyć.

Postanowiłam, że napiszę o tym, co szczególnie pozytywnego znalazłam w książce, a co również często występuje u nas w domu.

Mimo, że "język dziecięcy", zasada fast food nie pasują, wraz z "klaśnij/zagrzmij" czy też przerwą, a także "delikatnymi" oszustwami ( "Ok, wygrywasz dostaniesz krakersa. Ale nie nie najpierw zjedz troszkę groszku..."), ćwiczenie cierpliwości- które wydawały mi się drażnieniem- choć autor zapewnia, że nim nie jest- to uwielbiam większość jego metod budujących dobre stosunki z dzieckiem. 

Dr Karp pisze o zachowaniach, na które my- rodzice dajemy zielone światło. Porównuje również spędzanie czasu z dzieckiem do ładowania parkometru: "częste i krótkie poświęcanie mu uwagi w ciągu całego dnia w niedługim czasie..." (str.102) Naładowanie dziecka uwagą pozwala mu zebrać siły na "samotną" zabawę i zajęcie się sobą.

Owszem, najchętniej poświęcalibyśmy dziecku tyle czasu, ile ono potrzebuje. Czasami  jednak, np. podczas wykonywania pracy zawodowej w domu, przygotowywaniu się do pracy, kumulacji obowiązków domowych, musimy rozdzielić ten czas. Dr Karp zwraca uwagę, aby ten czas na zabawę był poświęcony zabawie w 100 %.

Kluczem do zwiększenia pozytywnych relacji ma być właśnie poświęcanie uwagi i czasu.


Zabawa, zabawa, zabawa!
Zabawa na zewnątrz: "dzieci szaleją, jeśli ciągle są w domu"
Zabawa kreatywna: serio, nawet roczniaki świetnie się bawią farbkami, masą itp.
Czytanie to karmienie!


Granie głupka!
Bardzo w duchu "Rodzicielstwa przez zabawę" ("Playful parenting" L. Cohena)
Bądź zabawny: "Bądź niezdarą, bądź zapominalska. Udawaj, że szukasz czegoś co leży obok Ciebie".


Bardzo bardzo podoba mi się, że dr Karp wspomina o masażu.
"Masaż to więcej niż działanie mechaniczne. To wymiana miłości. Dbaj o ten czas. Stanie się cennym wspomnieniem dla was obojga" (s. 107)

Ćwiczenie cierpliwości poprzez sesje wspólnego oddychania. Uwaga! Mam zamiar zastosować to w grupie moich dwulatków- o efektach na pewno dam znać!
 

Wprost uwielbiam: słodkie słówka do poduszki!
I zgadzam się, że wieczorne tulenie to jedno z najfajniejszych momentów. Tak, po nim następuje sen dziecka= nasza chwila spokoju- pewnie dlatego tak je uwielbiamy!
Wprawdzie dr Karp sugeruje rozpamiętywanie "dobrych uczynków dziecka", ja wolałabym tutaj wspomnienia całego dnia, dodając szczególnie jakie uczucia w nas gościły.

Nie do końca podobają mi się sposoby na zachowania żółtego i czerwonego światła, ale o tym pisać nie będę. 


*cytowane fragmenty pochodzą z opisywanej książki "Najszczęśliwsze dziecko w okolicy" Harvey'a Karpa.


niedziela, 26 maja 2013

Truskawki i Dzień Mamy

No nie, deszcz, szarości i jesienne klimaty?! A było tak fajnie! Zmusiło mnie to do poszukiwania lata z zeszłego roku! I mam, mam! Gdy tylko pojawią się truskawki koniecznie zróbcie:





Pyszna tarta truskawkowo-waniliowo-daktylowa

Spód robimy tak jak  w tym przepisie.  Składniki: 200 g daktyli, 100g różnych orzechów, 1/2 szklanki słonecznika, trochę wiórków kokosowych, olej roślinny.

Góra:  opakowanie serka homogenizowanego waniliowego 400g ( w lidlu jest serek bez żelatyny)
            500 g truskawek
Gdy już wyciągniemy formę wyłożoną masą z zamrażalnika, rozprowadzamy na wierzchu serek waniliowy. Na serku układamy truskawki pokrojone w plasterki i wkładamy do lodówki na około godzinę.

Pyyyycha!



 Dzień Mamy- to już mój trzeci. Trzeci rok mamowania:) Czasami jestem w szoku, że czas leci tak szybko, że każdego dnia ten maluch jest coraz większy i mądrzejszy. Czasami w myślach chciałabym, aby czas ten trwał wiecznie,  czas codziennego odkrywania siebie, możliwości i braku przewidywalności. Czasami życzyłabym sobie więcej spokoju, rutyny i jakiejś ścieżki. Czasami, w chwilach kryzysu, życzyłabym sobie świętego spokoju, bezludnej wyspy i spania do 12. Często życzyłabym sobie więcej zrozumienia i empatii, nie tylko dla malucha, ale dla całego świata. Często życzyłabym sobie wiary w siebie i w to, że naprawdę mogę.
Czy życzenia wypowiedziane przeze mnie będą miały taką samą moc jak wypowiedziane przez kogoś innego?
Myślę sobie, że owszem. A nawet większą. Tego właśnie sobie życzę nie tylko na Dzień Mamy, a szczególnie na co dzień.


czwartek, 9 maja 2013

Delikatne kotleciki z ciecierzycy i sos koperkowy.

Mmmmm.... lubię zapach koperku! Kojarzy mi się z ogródkiem przydomowym i pracami w ogrodzie. Szkoda, że takiej działeczki nie posiadamy :( Ale z drugiej strony myślę sobie, że doba musiałaby być wtedy co najmniej o te parę godzin przedłużona!

Dobra zejdźmy na ziemię. Dziś smaczny obiad, który jemy rękoma. Akurat jest nam wygodniej i to zawsze jakaś odmiana. :)

Kotleciki z ciecierzycy

puszka ciecierzycy
ok.1/4 ugotowanego, średniej wielkości kalafiora
3-4 łyżki mąki kukurydzianej
troszkę bułki tartej
pieprz


Kalafior ( jeżeli wcześniej nieugotowany) gotujemy tak, żeby był miękki, ale nie rozgniatający się w palcach; odstawiamy, żeby troszkę wystygł. Ciecierzycę miksuję blenderem  i dodaję troszkę pieprzu. Kalafior kroję na drobne kawałeczki i dorzucam do masy z ciecierzycy. Dokładnie mieszam i dodaję mąkę kukurydzianą, ponownie mieszam. Formuję ręką nieduże kotleciki i obtaczam je w bułce tartej. Smażę na patelni do zarumienienia z dwóch stron. Kotleciki wymagają dolewania niewielkiej ilości oleju podczas smażenia.

Sos koperkowy

2 pęczki koperku
1 marchewka
1 pietruszka
sól, pieprz, ( opcjonalnie jakaś mieszanka warzywno-ziołowa do zup i sosów- taka naturalna)
łyżka mąki

Obraną marchewkę i pietruszkę siekamy w blenderze lub ścieramy na tarce. Gotujemy w 1,5 szklanki wody (może być w woda z gotowania kalafiora- wtedy zatrzymujemy wartości) około 8 minut. Dodajemy przyprawy. Koperek myjemy i siekamy bardzo drobno. Dodajemy do gotujących się warzyw i razem chwile gotujemy. Na sam koniec sos zagęszczam łyżką mąki rozpuszczoną w 1/4 szklanki wody, którą dodaję do sosu i mieszam dokładnie- czyli standardowe zagęszczanie.

A jemy to w taki sposób właśnie:
Zjadamy kęs po kęsie maczając w sosiku. A na koniec nadmiar sosu zjadamy łyżeczką.
Taaak! Czujemy lato, czujemy!