Jakie ciekawe rady, porady i prawidła ludowe otrzymaliście od swoich bliskich i dalszych w rodzinie i okolicy, doświadczonych babć w piaskownicy, i napotkanych na ulicy bezdzietnych znawców wszystkiego? Czy zdarzały się wśród nich teorie oderwane od rzeczywistości lub takie, które kompletnie się u Was nie sprawdziły?
Ja parę takich doświadczyłam. Pamiętaj, nigdy-przenigdy...
- nie pozwalaj dziecku zasypiać na piersi. Dziecko się przyzwyczai i tylko tak będzie potrafiło zasnąć. WegeBobo zasypiał na piersi przez wiele miesięcy, ale potrafi też zasnąć przytulony, słuchając muzyki, w wózku, w aucie a nawet kilka razy się zdarzyło na podłodze:) Nigdy nam to nie przeszkadzało, a takie wieczorne zasypianie było relaksem dla nas obojga. Polecam bardzo fajny artykuł:Breastfeeding to sleep .
- nie noś dziecka, bo się przyzwyczai. Najlepiej bierz na ręce tylko wtedy, gdy płacze. Nosiliśmy, nosiliśmy się w chuście również. WegeBobo bardzo szybko stał się samodzielny. Wprawdzie lubi mieć towarzystwo, lubi się przytulać, ale nie jest przyklejony ani do mamy, ani do taty. A tutaj mity na temat noszenia w chuście: Mity na temat noszenia w chuście.
- nie karm dziecka częściej niż co 3 godziny. Jeżeli nakarmione niemowlę płacze po godzinie, to na pewno nie jest to spowodowane głodem (tak mądrze radzi pani Tracy Hogg!). Oczywiście, maluszek może płakać z innego powodu, ale dzieci są różne, i niemożliwe jest to, aby wszystkie dzieci na świecie miały takie same potrzeby i taką samą przemianę materii. Przez pierwsze miesiące życia WegeBobo potrafił jeść co 1,5 godziny, ale potrafił również nie jeść przez 3.
- nie pozwalaj jeść dziecku palcami, bo będzie chciało jeść tylko w ten sposób i będzie miało problem w nauce jedzenia sztućcami. Pozwalałam WegeBobo jeść samodzielnie, kiedy miał ochotę jadł rękoma, a potrafi jeść łyżeczką czy widelcem już od wielu miesięcy, nie uczyliśmy go tego. Jest wiele korzyści samodzielnego jedzenia, wszystkie są opisane w książce "Bobas lubi wybór" G. Rapley i T.Murkett, ale kilka z nich to na pewno: dziecko poznaje konsystencje jedzenia, a dzięki temu chętnie je próbuje; jedzenie sprawia dziecku dużo zabawy i jest dla niego przyjemnością; chwytanie jedzenia i wkładanie samodzielnie do buzi ćwiczy koordynacje ruchową i poprawia zręczność.
Kilka dodatkowych, które chyba nie wymagają zbytnio komentowania:
- jeden klaps nie zaszkodzi, niech dziecko wie, kto tu rządzi, ja byłem bity i wyrosłem na porządnego człowieka...( a my możemy dodać: człowieka, o takich przekonaniach...).
- jeżeli dziecko po roku nie przesypia nocy, czasami potrzebuje rodzica przy sobie, czy zdarza mu się zapłakać w nocy, to na pewno coś jest nie tak...byliście z tym u lekarza?
No i oczywiście, wszelkie mity odnośnie wegetariańskiej ciąży i dziecka:
- nie jesz mięsa w ciąży, to dziecko urodzi się chore...jak możesz robić coś takiego swojemu dziecku!;
- słabe samopoczucie w ciąży/na początku ciąży i inne dolegliwości, to przez to, że nie jesz mięsa... ( no zjedz chociaż kurczaczka!). A wszystkie inne ciężarne jedzące mięso nie czują, oczywiście, żadnych dolegliwości... .
- twoje dziecko na pewno będzie małe - przywołuję tu 4kg urodzeniowe WegeBobo, a dziś, owszem, nie jest pulchniutkim półtoraroczniakiem, ale jest zwinnym i sprytnym maluchem;
Niezmiernie jestem ciekawa, czy Wy też słyszycie różne cudowne porady? Zdarzyło Wam się je zastosować i nic dobrego z tego nie wynikło?
Piszcie, komentujcie... .
Pozdrawiamy, WegeMama i
PS. Miał być jeszcze przepis, ale się rozgadałam, więc będzie następnym razem:).