piątek, 28 czerwca 2013

Zielona Toskania i moje (eko)miasto

Myślałam, że kupuję książkę o toskańskiej kuchni. Jak zaczęłam czytać- myślałam, że dotarł do mnie przewodnik o rolnictwie w tym regionie, jednak z każdą kolejną stroną książka ujmowała mnie tym, jak ukazana została część społeczeństwa kierująca się  w swoim życiu ekologią, troską o środowisko i zdrowie.
Z każdą kolejną stroną wydawało mi się, że życie  w tamtejszych regionach musi być niezmiernie przyjemne iprzyjazne i cóż tu dużo mówić... chętnie bym tam się wybrała- choćby na ekotarg, który odbywa się dwa razy w miesiącu.

Jeszcze jedna rzecz wywarła na mnie duże wrażenie. Otóż, jak ja jeszcze niewiele wiem i ile się jeszcze mogę nauczyć o ekologii. Ile argumentów pozwoliła mi ta książka dostarczyć i jednocześnie ile możliwości!

I choć na początku nasuwała mi się jedna myśl, to kwestia regionu, tam to można sobie tak żyć ( no tak owoce kiwi od lokalnego rolnika :) ), to po krótkim czasie zdałam sobie sprawę, że to nie do końca kwestia regionu, ale kwestia ludzi i wspólnych celów.


Książka skłoniła mnie do analizy naszego stylu życia i tego, co jeszcze możemy zrobić dla siebie (dla naszego zdrowia, a przy okazji funduszy), ale i dla środowiska. Oto moje propozycje:

-przestajemy kupować wodę w butelkach. Mimo, że wcześniej już używaliśmy filtra do wody przed nalaniem do czajnika, to i tak piliśmy na codzień wodę z butelek. Teraz wodę z kranu przelewamy w filtrze, który będziemy po prostu wymieniać częściej, a następnie gotujemy w czajniku i wlewamy do dzbaneczka.

Oszczędność na pewno finansowa, nie generujemy śmieci w postaci plastikowych butelek, które dodatkowo stoją niemiłosiernie długo czekając aż wyrzucimy je do pojemnika na plastik, który znajduje się ulicę dalej i nigdy nie jest nam po drodze.

-zamierzam zakupić rower i używać go nie tylko do wycieczek i trenowania formy, ale również wtedy, gdy mogę nim zastąpić samochód;

- wcześniej kupowaliśmy mleko w plastikowych butelkach z krótką datą przydatności do spożycia. Mleka używamy tylko do kawy. Od jakiegoś roku w moim mieście stoi automat ze świeżym mlekiem. Często przejeżdżam koło tego automatu i zawsze jakoś nie było mi dane tam zakupić. Chcę spróbować! Po urlopie przychodzimy z własną butelką i napełniamy!

-zakup odzieży używanej nie jest mi obca, ale chcę szerzyć tego ideę i już wkrótce organizujemy SWAP PARTY w naszym mieście (SWAP PARTY)

- czy wszystkim znane jest pojęcie kooperatywy spożywczej? Warto się w temat zagłębić, gdy zależy nam na sprawdzonych i tańszych dostawcach warzyw, owoców i innych produktów i wspieraniu rozwoju regionalnego. Z tego co mi wiadomo, to w Szczecinie taka kooperatywa jest w trakcie organizacji. A może ktoś działa w temacie już? Chętnie się skontaktuję!

- wreszcie pojawiają się u nas w mieście pojemniki do segregacji odpadów. Od 1 lipca mieszkańcy będą mogli wrzucać do odpowiednio oznakowanych pojemników. Bardzo mnie cieszy ten krok w przód, ale równocześnie martwi reakcja sąsiadów, co wiąże się z faktem, że segregacja nie będzie obowiązkowa. Tzn. pojemniki do segregacji będą, ale dalej będzie stał pojemnik do odpadów mieszanych. Z tego powodu z podsłuchanych rozmów wywnioskowałam, że "ja w domu miejsca nie mam i śmieci segregować nie będę" i "a co oni? do zachodu chcą się upodobnić?!". I tyle w temacie:)


A do przeczytania "Zielonej Toskani" bardzo zachęcam. Przepisy kulinarne na pewno wkrótce wypróbuję!



I coś jeszcze! Udanych, pełnych przygód Wakacji! 

środa, 26 czerwca 2013

Pesto z rukoli i truskawy

Zielone pesto bez bazylii a z rukolą właśnie!  Proszę bardzo, potrzebujemy:

100 g rukoli
garść obranych migdałów (migdały zalewamy wrzącą wodą i moczymy min. 2 h, a następnie obieramy)
garść nasion słonecznika
1/4 szklanki oliwy
2 ząbki czosnku
2 plastry sera żółtego ( tradycyjnie byłoby kilka łyżek parmezanu, ale ja nie przepadam)

Migdały i słonecznik siekam na bardzo drobno w blenderze, przekładam do miski. Siekam również rukolę, posiekaną dodaję do migdałów i słonecznika. Następnie dolewam oliwy, dodaję sprasowany czosnek i blenduję "żyrafą" na masę. Wydaje mi się, że jak ktoś ma blender z kielichem, który dobrze sieka to można wszystko od razu wrzucić bez siekania.
Na koniec dodałam starty na tarce o drobnych oczkach ser żółty ( to była gouda, ale taka dosyć sucha i krusząca się, więc nadawała się bardzo dobrze). Jeżeli masa wydaje się być zbyt gęsta, można dodać jeszcze trochę oliwy. Pesto mieszamy ze świeżo ugotowanym makaronem spaghetti- ja przygotowałam troszkę ponad pół paczki.


Przepis świetnie trafia w moje gusta, bo często zdarza mi się kupić zbyt dużo rukoli :)
A czy jedliście już pesto z...:
A. liści rzodkiewek
B. pokrzywy
C. natki pietruszki ?
Jak wrażenia?


Ciasto z truskawkami bezjajowe z amarantusem

1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mąki orkiszowej pełnoziarnistej
1 szklanka poppingu z amarantusa
3/4 szklanki kefiru i  jogurtu naturalnego (początkowo chciałam użyć samego kefiru, ale okazało się, że mam go za mało, więc zmieszałam obydwa)
1/4 szklanki oleju
3 łyżki brązowego cukru trzcinowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia

ok. 200 g truskawek


Wszystkie składniki oprócz 1 łyżki cukru i truskawek połączyłam a następnie zagniotłam ręką. Foremkę wysmarowałam olejem, a następnie równo wyłożyłam masę. Na wierzchu układam pokrojone w plasterki truskawki i posypuję je łyżką cukru.
Piekarnik nagrzewam do 200 stopni, a następnię piekę w 180 około 40 minut.
Ciasto dużo nie urosło, ale też zaklcem nie było. W raz z sokiem, który puściły truskawki było przyjemnie wilgotne. Na wierzchu można pozypać cukrem pudrem.

Uwielbiam ciasta bezjajowe, wiecie? Po co ładować jaja w ciasto tak naprawdę? Dla puszystości, wysokości? Już tego nie czuję...no bo...cóż to za wyczyn ciasto z jajem- wyczynem niech będzie ciacho bez :)

Zdjęcie gdzieś się zapodziało, wybaczcie! :(
Dorzucę jak tylko zrobię jeszcze raz!


czwartek, 20 czerwca 2013

Masaż maluszka cz. 1

Poprosiłam kilka mam, z którymi miałam przyjemność spotykać się podczas masowania o opisanie swoich wrażeń po skończonych warsztatach i tygodniach masowania.

Oto wypowiedź Asi, mamy cudownej dwójki: 7-letniej Milenki i 5 miesięcznego Michasia.
Zapraszam do lektury. Może poczujecie, że masaż Shantala jest właśnie dla Was i wdrążycie go do swojego życia. Może zechciecie nauczyć się masowania z instruktorem, a nawet jeżeli nie macie takiej możliwości- zaufajcie intuicji-spróbujcie!

"Masaż niemowlęcia? Na początku troszkę sceptycznie podeszłam do całej sprawy. Jednak zdecydowałam się zaryzykować i nie żałuję. Początki masowania wspominam z czułością. Mój syn Michał miał 2 miesiące kiedy Ada po raz pierwszy przyszła do naszego domu. Za każdym razem było magicznie.
Niepewna swoich umiejętności, małego ciałka i reakcji syna szybko oswoiłam się z masażem.  Podczas nauki  czułam wsparcie kobiety, która ma wiedzę i niespotykaną łatwość w obchodzeniu się z bobaskami. Dodatkowo dużym atutem było to, że nie musieliśmy wychodzić z domu w środku zimy. Wszystko odbywało się w naszym domowym zaciszu przy spokojnej muzyce, na swoim dywanie i przy filiżance kawy.  Miałam wrażenie, że przekazywana mi jest jakaś bardzo ważna wiedza, dzięki której lepiej zrozumiem siebie w kontakcie z malutką istotą a strach i napięcie odchodzi z łatwością.
Michała masuję codziennie już czwarty miesiąc. Robię to każdego dnia, gdyż wierzę, że maksymalnie zrelaksowany synuś będzie spokojnie spał. I tak jest zawsze. Nasze wieczory stały się bardzo przewidywalne, wręcz z zegarkiem w ręku. Najpierw ok. 10 minut masuję Michałka, kąpię go, karmię, a on zawsze tak samo słodko zasypia. Masować zaczęłam po 2 tygodniach wyczerpujących kolek. Przeszły jak ręką odjął. Znalazłam sposób na wieczorne niepokoje właśnie dzięki masowaniu . Wiem, że stałam się bardziej pewna siebie, że potrafię go uspokoić, on zaś czuje to i nareszcie wszyscy w domu jesteśmy szczęśliwi.
Po pewnym czasie doszła gimnastyka. Korzyści są duże. Jedna z nich jest lepsza praca jelit z czym zmagaliśmy się od miesięcy. Dodatkowo znowu mam pretekst żeby być blisko dziecka, uśmiechać się i mieć czym wypełniać długie godziny czuwania. Widzę, że lubi te zabawy, bo śmieje się w głos .Czasem zdarza się, że po całym dniu biegania za dwójka dzieci nie mam czasu na bliski kontakt z synem poza karmieniem. Chwila masażu daję mi tę pewność, że znajdę czas na bycie z nim bardzo blisko. Po prostu to lubię! Zawsze gdy masuję uśmiecham się, mówię do dziecka  i czuje się zadowolona i spełniona.
Na każdym spotkaniu towarzyszyła mi 7 letnia córka, która również czasami dopomina się o dozę pieszczot w postaci masażu Shantala. To były 4 naprawdę wyjątkowe seanse. Myślę, że najbardziej edukacyjna zabawka nie da tyle radości i zadowolenia jak bliski kontakt z dzieckiem podczas masowania!  "



Asia nie wspomniała jeszcze o jednej rzeczy, która bardzo mnie urzekła. Któregoś dnia trafili z Michałkiem na tydzień do szpitala. W szpitalu Asia również masowała synka, co pozwoliło im zachować cząstkę codzienności i zrelaksować się w warunkach szpitalnych.
.

sobota, 15 czerwca 2013

Kokosowy zawrót głowy!

Uwaga! Tylko dla fanów kokosowych smaków i zapachów!


Zacznę od oleju kokosowego.
Jest to jedyny olej roślinny, który jest stały ( do temp. około 25 stopni). Może być stosowany do smażenia, do wypieków zastępując masło lub do smarowania pieczywa.
Składa się w ok.90 % nasyconych kwasów tłuszczowych oraz nienasyconych kwasów tłuszczowych, zawiera witaminy z grupy B, C i E oraz kwas foliowy, wapń, magnez, fosfor i żelazo- jednak ich zawartość może się różnić w zależności od warunków w jakich kokos jest uprawiany oraz sam olej produkowany. Powszechnie używane kwasy tłuszczowe mają długie łańcuchy, natomiast olej kokosowy ma łańcuchy średniej długości i ulegają one dogłębnej hydrolizie- są w pełni przyswajalne i absorbowane bezpośrednio- nie zalegają w jelicie grubym.


Zastosowany w kuchni ma mnóstwo korzyści zdrowotnych, o których można poczytać na stronach producentów.  
  • zawiera kwas laurynowy, który przyczynia się do poprawy odporności organizmu (jest on składnikiem mleka matki)
  • ma działanie antybakteryjne i przeciwzapalne- dlatego stosuje się go w trakcie przeziębień
  • zmniejsza poziom złego cholesterolu
  • pomaga przy chorobach układu pokarmowego
  • wspomaga trawienie i wchłanianie pokarmu
  • łagodzi dolegliwości cukrzycowe
  • jest niskokaloryczny; tłuszcz zmienia się w energię a nie jest magazynowany i odkładany
  • wzmacnia mięśnie
Dodatkowo poleca się stosowanie oleju kokosowego w pielęgnacji skóry: chroni i odżywia skórę, wspomaga gojenie ran, pomaga w leczeniu łuszczycy. Wzmacnia również włosy.

Ja polecam używanie oleju kokosowego podczas masażu, szczególnie masowania niemowląt i małych dzieci. No i co tu dużo mówić- ten zapach!

U nas dziś do świeżego pieczywka zamiast masła oraz do naleśników z dodatkiem kakao (łyżkę kakao dodaję do ciasta naleśnikowego, a po usmażeniu smaruję olejem kokosowym, który jest w stanie stałym- jak masło, i zwijam w rulonik).


A teraz mleko kokosowe a razem z nim domowe lody kokosowo-jagodowe

puszka mleka kokosowego
5 łyżeczek jagód (ja miałam "ugotowane" jagody wraz z sokiem ze słoiczka- zebrane w zeszłym roku)

 Mleko kokosowe wstawiamy na kilka godzin do lodówki. Następnie przekładam łyżką do miski i ubijam masę końcówką do ubijania ( uwaga: podczas schładzania w puszce oddziela się woda kokosowa i reszta, przekładając do miski staramy się pozostawić wodę w puszce a resztę - białą masę- używamy).
Ubijamy kilka minut, można dodać coś do posłodzenia. Następnie dodaję owoce i ubijam jeszcze chwilę. Przekładam do foremek i wkładam na kilka godzin do zamrażalnika. 
W tym wypadku smak kokosowy przeważał. Można też wypróbować wersję z kakao zamiast owoców oraz wiele innych kombinacji.  



Smacznego!