sobota, 29 marca 2014

Przyszła wiosna!

Wiosna- nowe życie!
Postanowiłam w tym roku posiać COŚ. Wprawdzie nie mamy ogródka, ba! nawet balkonu porządnego nie mamy, jedynie coś co spełnia funkcję dużego okna, a potocznie zwane jest wdzięcznie "rzygownikiem" (przy okazji, szukając w internecie jak można to ładniej nazwać, dowiedziałam się, że oficjalna nazwa to "portefenetre" a nazwa używana przez agentów nieruchomości to "balkonik papieski" - no człowiek się przez cale życie uczy:)). Balkon to dla mnie wielka bolączka- gdy szukaliśmy mieszkania parę lat temu, balkon był dla mnie podstawą i must-have'em. No, ale wiadomo, że życie to sztuka kompromisów i balkonu nie ma.

Zainspirował mnie blog http://projekt-warzywnik.blogspot.com/, a właściwie ich strona na facebok'u.
I właśnie od nich dostałam zestaw nasion, które nadają się do uprawy na balkonie/parapecie.

Oto część pierwsza tego co zamierzamy posiać. Kompletnie nie wiem co z tego wyjdzie, ale czynność ta bardzo spodobała się WegeBobo. Nakładanie ziemi do pojemniczków, podlewanie, oraz sianie nasion- tu nie obeszło się bez rozsypania nasion i pomieszania dwóch gatunków, ale jakoś daliśmy radę. Także nawet jak nic nam nie urośnie, to miłe przedpołudnie spędziliśmy i fajna zabawa dla dziecka. (Choć po ciuchu liczę na te przepyszne pomidorki:)).
 
Pomidorki koktajlowe i pomidorki czereśniowe
Bazylia cytrynowa i sałata masłowa
Może ktoś również poczuje chęć zasadzenia czegoś w domu. Wart zajrzeć na tę stronę: http://www.slonecznybalkon.pl/ Dużo porad jak prwadzić ogródek balkonowy.

Sianie, sadzenie i generalnie uprawa roślin, to również edukacja ekologiczna, więc przy okazji wspomnę o czasopiśmie, na które ostatnio trafiłam.


"MiniLO & Aniela"- kwartalnik edukacji ekologicznej. Przyznam szczerze, że przyciągnęła mnie ekotorba, która była dołączona do magazynu. Jak się okazuje wnętrze również fajne i ciekawe. W magazynie wiele artykułów na różnorodne tematy ekologiczne i, co ciekawe, zarówno dla dzieci, młodzieży jak i dorosłych- skierowane do rodziców i nauczycieli. Przy każdym artykule znajduje się ikonka, dla którego przedziału wiekowego jest skierowany artykuł, co oczywiście nie przeszkadza w przeczytaniu wszystkiego od deski do deski. W magazynie znalazły się również propozycje ekologicznych zabaw. Myślę, że może być fajną pomocą dla rodziców: jak rozmawiać z dzieckiem na tematy ekologiczne.

Jestem na tak- podoba mi się, a ekotorba sluży!


I jeszcze jedna wiosenna sprawa: sok z brzozy. Widziałam go na półkach sklepów ze zdrową żywnością już dawno, ale skusiłam się go kupić dopiero jakiś czas temu. Parę razy dostałam też go od mojej mamy- taki własnoręcznie zbierany. Jest to sok z pnia brzozy, który jest spuszczany przez zrobioną w korze dziurkę. Wygląda to świetnie, a na dodatek nie niszczy struktury drzewa. 
Bardzo fajny wpis odnośnie tego soku można przeczytać na blogu Ziołowy Zakątek. Autorka zamieszcza tam film jak zebrać ten sok- polecam zajrzeć, bo początek wiosny to właśnie ostatni moment na zbiór soku z pnia brzozy- moment zanim drzewo zacznie wypuszczać pierwsze liście, ale już pobiera z ziemi wodę i mikroelementy oraz produkuje cukry i witaminy. Sok ten więc jest pełen wartości odżywczych. Wraz z pojawieniem się pierwszych listków, uzyskanie soku staje się niemożliwe. 
Sok można pić z kawałkiem cytryny, lub z domieszką soku z żurawiny czy też dzikiej róży. Takie też mieszanki można kupić w sklepach. Ok. 10 zł za 750 ml- my kupujemy raz w tygodniu.

sobota, 15 marca 2014

Ciasteczka jaglano-bananowe: na pogodę i niepogodę.

Pogoda dziś wstrętna. Aż wychylać się z domu nie chce. No dobra, może najgorsza nie jest, ale po dawce wiosennego słońca i kilkunastostopniowego ciepła parę dni temu, taka zmiana do niczego dobrego nie prowadzi.

Na poprawę humoru robimy super zdrowe i proste ciacha jaglano-bananowe.
Potrzebujemy:

3 banany
1,5 szklanki płatków jaglanych
4 garści poppingu z amarantusa

Banany rozgniatamy na miazgę. Dodajemy płatki jaglane i dokładnie mieszamy. Następnie dodajemy popping amarantusowy- znów mieszamy. Opcjonalnie, dla wzbogacenia można dodać jakieś bakalie, nasiona, orzechy. Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Rękoma formujemy płaskie placki i układamy na lekko natłuszczonej blaszce. Pieczemy 20 minut.


Jeżeli lubicie chlebek bananowy, to myślę, że powinno Wam zasmakować.

PS. Myślę, że najsmaczniejsze są zjedzone od razu, później robią się trochę suche. Być może dlatego, że zapominam je czymś przykryć.

Miłego weekendu!

czwartek, 13 marca 2014

Klopsiki soczewicowe czyli obiad przedszkolny

Wspominałam już nieraz pewnie, że obiady do przedszkola przygotowuję ja. Robię dwa dania, bo przedszkole ma obiady dostarczane przez firmę cateringową, a zupy robione są na mięsie. Nietety, bywa to trochę męczące, bo staram się, żeby obiadki były urozmaicone, a dodatkowo robienie dwóch dań nie było u nas do tej pory codziennością. 
A Wy jak sobie radzicie z kwestią wegedzieciaka-przedszkolaka? Macie to szczęście, że przedszkole przygotowuje opcje posiłków wege? Też donosicie obiady do przedszkola? Czy jeszcze inaczej? Podzielcie się tym, jak sobie radzicie?

Przy okazji chciałabym się pochwalić taką oto sytuacją. Aha, bo nie napisałam, że zazwyczaj posiadam jadłospis z przedszkola i staram się przygotowywać podobne wersje dań, czyli jak kotlet to robię wegekotleta, ale zdarza się, że po przerwie nie posiadam takiego jadłospisu, więc robię co tam mi się podoba. I właśnie zdarzyło się tak, że dzieciaki miały na obiad naleśniki z nutellą, a WegeBobo dostał takie właśnie klopsiki z soczewicy w sosie koperkowym z ryżem. Odbierając młodego z przedszkola i widząc na kartce, że były takież oto naleśniki zapytałam z ciekawości co jadł w przedszkolu na obiad. Odpowiedział: "Nie chciaaaałem tych naleśników, zjadłem swój obiad". :)


Więc wrzucam przepis na klopsiki i szybki sosik koperkowy- może jakiemuś przedszkolakowi ( i nie tylko) zasmakuje.

Klopsiki

3/4 szklanki soczewicy czerwonej (ok.125g)
trochę ponad pół szklanki płatków owsianych (ja użyłam drobnych płatków błyskawicznych: połowę z tego mielimy w młynku na proszek)

sól, pieprz, papruka ostra, łyżeczka oleju


Soczewicę gotujemy w garnuszku, jeżeli zostaje jakaś woda po ugotowaniu do miękkości-odcedzamy. Zostawiamy do ostygnięcia. Następnie dodajemy połowę płatków owsianych, trochę soli, pieprzu, dwie szczypty papryki ostrej i olej, dokładnie mieszamy ręką. Reszte płatków mielimy w młynku i również mieszamy z masą. Formujemy niewielkie kulki.

Robimy sos

1 marchewkę i 1 pietruszkę ścieramy na tarce o grubych oczkach lub siekamy na drobno w blenderze. Dusimy w garnuszku na łyżce oleju, podlewając odrobiną wodą. Dodaję też łyżkę sosu sojowego. Gdy warzywa zmiękną, wlewamy 1,5-2 szklanki wody i dodajemy pół szklanki drobno posiekanego koperku (ja akurat miałam mrożony jeszcze z zeszłego roku). Dodajemy troszkę soli i pieprzu odrobinę i zagotowujemy razem. W 1/3 szklanki wody rozpuszczamy 2 łyżki mąki i wlewamy do sosu, cały czas mieszając do zgęstnienia.

Gdy sosik zgęstnieje, wrzucamy klopsiki, aby się podgrzały. Można podawać z ryżem brązowym.

Foto wybaczcie, ale robione telefonem, bo pośpiech do przedszkola był.




Smacznego!


piątek, 7 marca 2014

Książki o zwierzętach, które uczą empatii

Wybaczcie przerwę kulinarną, ale dużo się działo/dzieje. Oby jak przyjdzie wiosna było łatwiej.
  
Dziś będzie o książkach dla dzieci, które pokazują świat zwierząt w sposób pozwalający dostrzec, że są one nie tylko osobnikami, które żyją, ale i przeżywają, odczuwają i potrzebują.

Z serii Nature Storybooks (wydawnictwo Walker Boks) mamy dwie książeczki na razie. Niestety niedostępne w języku polskim- szukałam, ale nie znalazłam. (Może wkrótce się ukażą, jakby ktoś szukał tłumacza to jestem do dyspozycji:))

All Pigs Are Beautiful, Dick King-Smith

Opisuje jakie są świnki, a świnki są bardzo podobne do ludzi jak się okazuje. Lubią rozmawiać, lubią się przytulać, lubią jeść- mogą jeść to wszystko, co ludzie,  mają gorsze homory i mają własne zdanie, lubią żyć czysto (naprawdę!). Jest jedna zasadnicza różnica pomiędzy ludźmi a świnkami: ludzie mogą być przystojni, zwyczajni lub brzydcy, a wszystkie świnki są piękne. :)

 
"Maciora rodzi zazwyczaj od 8 do 12 prosiątek na raz. Każdy z nich wybiera swojego prywatnego sutka i powraca do niego przy każdym karmieniu."



Ice Bear, Nicola Davis


Członek plemienia Inuit opowiada o niedźwiedziach polarnych, którym jest zawsze ciepło w temperaturze 40 stopni mrozu, a nawet niższej. Niedźwiedzie polarne mogą iść przez wiele dni i płynąć setki mil bez przerwy.  Są świetnymi łowcami, ale są również bardzo łagodne. Mama niedźwiedzi rodzi zazwyczaj dwa niedźwiedziątka na raz, rzadziej jedno, a jeszcze rzadziej 3. Taki nowonarodzony niedźwiadek  waży jedynie 600g- tyle co świnka morska! Dorosłe niedźwiedzie często walczą dla zabawy, tak, aby żadnemu nic się nie stało.

Wprawdzie książki są w języku angielskim, ale czytamy je na różne sposoby: czasami tłumaczę zdanie po zdaniu, czasami po prostu opowiadam, czasami opowiadamy swoje własne historie.


Dlatego nie jemy zwierząt, Ruby Roth

O tej książce pisałam w zeszłym roku: Dlatego nie jemy zwierząt. W książce znajdują się różne zwierzęta poddawane masowym hodowlom przez ludzi.

Kurczaki, indyki, kaczki i gęsi ściśnięte są w klatkach, bez możliwości odkrywania świata. Indyki wspólnie przeżywają żałobę, są bardzo wrażliwe.

Świnki biorą kąpiele błotne, aby ochłodzić swoje ciało. Świnka żyjąca na wolności nigdy nie załatwia się w miejscu, w którym je i śpi.


Krowy miewają różne nastroje. Na fermach krowy nie mogą mieszkać ze swoimi rodzinami ani zasmakować świeżej trawki na łące.

Ryby potrafią bezdotykowo poczuć inne ryby, jedzenie i inne przedmioty.


A moze macie jakieś swoje ulubione książki tego typu? Ciąg dalszy nastąpi :)