Jakoś ostatnio mało obiadowych przepisów pojawiło się na blogu, dlatego dziś dwa: proste i smaczne.
Chyba już wpominałam kiedyś, że nie jestem zbytnią fanką placków ziemniaczanych. Trochę się to zmieniło, gdy odkryłam, że mogę je robić w sokowirówce (mieszając wióry z sokiem i skrobią , która osiadła na dnie) lub też w blenderze.
Aby urozmaicić zwykłe placki ziemniaczane - zróbmy je z selerem!
Potrzebujemy:
0,5 kg ziemniaków
3 nieduże selery
3/4 szklanki mąki pełnoziarnistej
2 łyżki oleju plus olej do smażenia
woda
sól, pieprz
1 jajko z wolnego wybiegu-nie jest konieczne LUB 3 łyżeczki zmielonego siemienia lnianego zmieszanego z gorącą wodą patrz TU
Ziemniaki i seler rozdrobniłam w blenderze (końcówka do siekania). Można również zetrzeć na tarce, wtedy ziemniaki puszczą sok i będziemy potrzebować mniej płynu. Przekładamy do miski, solimy i odstawiamy na chwilę. Następnie dodajemy jajko lub siemię lniane, mąkę, olej, przyprawy, mieszamy dokładnie a następnie podlewamy wodą, cały czas mieszając, aby uzyskać konsystencję placków. Nakładamy dużą łyżką na patelnie z rozgrzanym olejem. Smażymy z dwóch stron do zarumienienia.
LUB wersja zdrowsza- bez tłuszczowa
Pieczemy w piekarniku. Układamy na blaszce na papierze do pieczenia. Pieczemy z jednej strony ok. 10 minut i przekładamy na drugą. Z obydwu stron pieczemy do złotego koloru.
Makaron z sosem słonecznikowym
Taki sos podpatrzyłam u Matki Weganki- jest to właściwie śmietanka zrobiona z namoczonego słonecznika.
100 g łuskanych ziaren słonecznika
Słonecznik zalewamy gorącą wodą i odstawiamy na 20 minut. Po tym czasie odlewamy starą wodę i zalewamy nową niedużo ponad poziom słonecznika. Miksujemy blenderem, dodajemy 2 szczypty soli, odrobinę soku z cytryny lub pół łyżeczki octu winnego. Miksujemy na gładką masę. Dla smaku dodałam płaską łyżeczkę przyprawy curry. Jeżeli jest zbyt gęste podlewamy wodą jeszcze trochę i miksujemy.
Gotujemy makaron, ja użyłam wstążek pełnoziarnistych, ale równie smaczny jest makaron orkiszowy oraz gryczany. Ugotowany makaron przełożyłam do głębokich talerzy i wymieszałam z różyczkami ugotowanego kalafiora oraz groszkiem (z puszki lub mrożony ugotowany) i polałam sosem. Na wierzchu można posypać ziarnami słoencznika.
Wybaczcie brak zdjęcia, ale gdy się robi obiad o 7 rano, a zaraz potem obiad do pudełka, no i w drogę, to zdarza się zapomnieć- postaram się dorzucić za jakiś czas!
Smacznego!
Przypominam o konkursie! Zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz