1) Gdy dziecko widząc, że jedzenie już prawie gotowe mówi błagalnym wręcz tonem: "Mamo, tylko nie rób już zdjęcia, proooszę!"
2) Gdy dziecko dostaje coś do jedzenia i pyta: "A zdjęcie już zrobiłaś?"
3) Gdy dziecko na pytanie matki: "Gdzie jest aparat?", odpowiada: "A co zrobiłaś do jedzenia?"... .
Wróćmy jednak do burgerów. Są fajną opcją, gdy ma przyjść określona liczba gości, smakowite kolacje i wiele innych okazji. Jako burgery wystepują u nas powiększone i nieco wzbogacone wersje kotletów z ciecierzycy.
Wygladają całkiem podobnie, wieloma skałdnikami się nie różnią, ale same kotlety różnią się w smaku znacznie.
Wersja I
Puszka ciecierzycy (lub 3/4 szklanki namoczonej wcześniej i ugotowanej)
pół szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
2 małe cebule
2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
2 łyżki zmielonego siemienia lnianego
2 łyżki słonecznika (które mielimy w młynku, lub rozdrabniamy przy miksowaniu cicierzycy)
2 garści kukurydzy z puszki
pieprz, sól, papryka ostra (po około jednej szczypcie)
Cebule siekamy drobno i podsmażamy na patelni. Ciecierzycę i kaszę jaglaną miksujemy razem na gładką masę. Dodajemy cebulę, zmielonę siemię i słonecznik oraz kukurydzę. Dokładnie mieszamy, dodajmey koncentrat pomidorowy i przyprawy. Znów dobrze mieszamy. Formujemy kotlety wielkości bułki, której użyjemy do burgerów. Można obtoczyć w mące zmieszanej z sezamem i smażyć, lub bez obtaczania w mące, podpiec w piekraniku z dwóch stron.
Wersja II
puszka ciecierzycy
kilka połówek suszonych pomidorów (wyciągnięte z zalewy)
łyżka cebulki prażonej suszonej
trochę mniej niż pół szklanki zmielonych płatków owsianych
opcjonalnie: garść kukurydzy konserwowej
Zmiksować w blenderze razem kukurydzę, suszone pomidory i cebulkę prażoną. Dodać zmielone płatki owsiane i kukurydzę i dokładnie wymieszać. Formujemy kotlety i tak jak wyżej smażymy lub podpiekamy z obu stron w piekarniku.(Nie ma koniecznosci obtaczania w mące).
Z tych proporcji wychodzi około 4-5 sporych kotletów.
Tu jeszcze wersja bez towarzystwa bułki i spółki. |
Co jeszcze do burgera?
Dobra bułka. Do własnoręcznie robionej jeszcze nie doszłam, ale kupuję bardzo smaczne pszenno-żytnie w pobliskiej piekarni.
Sos.
Różnie. Co kto lubi. Domowy ketchup (akurat ten dostajemy od mojej mamy), musztarda, domowy sos czosnkowy, inny sos.
Warzywa.
Sałata- rzymska, lodowa. Ogórek, ogórek kiszony, czerwona cebulka, papryka.
Jeżeli ktoś ma ochotę (i nie jest na diecie wegańskiej oczywiście) to dodatkowo plaster sera żótego.
Bułki przekrajamy na pół i wrzucamy na chwilę do nagrzanego piekarnika, żeby się podpiekły. Na jednej z połówek można położyć plaster sera, żeby się rozpuścił. W tym samym czasie mogą zapiekać się nasze kotlety. Po wyciągnięciu, bułki smarujemy sosem, na to sałata, nasz kotlet, kolorowe warzywa i przykrywamy druga połówką. Kolejnośc właściwie dowolna. :)
I jeszcze frytki nie z ziemniaka, a z selera. Pieczone.
Zdania na ich temat są podzielone: albo się je uwielbia, albo nie znosi. Nam smakowały bardzo, wciągają tak jak frytki ziemniaczane. Chodzą plotki, ze można je jeść kilogramami.
Zasada robienia podobna jak z pieczonymi frytkami z ziemniaków, patrz TU- fast food-slow food.
Sporego selera obiermy, kroimy w słupki, przekładamy do miski i przyrządzamy marynatę: dodajemy 1-2 łyżki oliwy (w zależności od ilości selera), pół łyżeczki oregano, pół łyżeczki papryki ostrej, opcjonalnie dodatkowo pół łyżeczki pieprzu ziołowego- będą wtedy bardziej pikantne. Mieszamy dokładnie, tak aby wszystkie słupki były pokryte marynata i odstawiamy na pół godziny do lodówki.
Pieczemy ok. 30 min w piekarniku w 180 stopniach, od czasu do czasu przemieszając.
Spróbujecie?
I jeszcze małe przypomnienie- do 15 lutego konkurs na blogu! Sprawdźcie tutaj:KONKURS
Moj ulubiony przepis na wege-burgery!
OdpowiedzUsuńRobilam juz kilka razy, czasami modyfikujac oba przepisy w jeden i... mniam, mniam!
Nawet moje maz (nie wegetarianin) sie nimi zajada i sam o nie prosi - najchetniej raz w tygodniu!
Bardzo, bardzo się cieszę. Dziękuję za komentarz!
Usuń