środa, 1 października 2014

Learning as you go...

Czytając "Szanujący rodzice, szanujące dzieci" (autorki: Sura Hart, Victoria Kindle Hodson) natknęłam się na bardzo fajne pojęcie: uczenie się w biegu- learning as you go.

Wydaje mi się to być tak trafnym określeniem dotyczącym bycia z dzieckiem, że musiałam o tym napisać. Dla dobrych relacji w rodzinie, dla własnego spokoju- no chyba nie da się inaczej jak przyjąć do naszego codziennego życia tę "zasadę". Śmiem nawet twierdzić, że mogłaby ona być jedyną kierującą nasze codzienne zmagania. :)

Bo tak właśnie jest przecież!


  • Rodzic tak samo uczy się dziecka, jak dziecko uczy się życia i otaczającego świata. Uczymy się tego co następuje- zanim to nastąpi możemy tylko gdybać. 

  • Nie jesteśmy w stanie przewidzieć każdego etapu rozwoju naszego dziecka. Nie jesteśmy w stanie zawsze przewidzieć jego reakcji. Mimo, że w 90% przypadkach reagował w taki właśnie sposób, tym razem może być inaczej.

  • Nie ma jednej jedynej metody czy sposobu robienia określonej rzeczy. Zawsze mamy kilka rozwiązań do wyboru, więc jeżeli jedno się nie sprawdza, nie przynosi efektów, próbujmy czegoś innego.

  • "Uczenie się w biegu" opiera się na dostrzeganiu szczegółów, ale wymaga nastawienia na ich odbieranie a nie osądzanie. 

  • Warto wyjść ze swojej strefy komfortu, aby dostrzec nowe możliwości rozwiązywania problemów i współdziałania. 

  • "Uczenie się w biegu" to współdziałanie. Dziecko ma czynny wkład w życie rodziny- a wynik takiej współpracy może być satysfakcjonujący dla wszystkich. 
  • Możemy czerpać naukę z tego, co się nie powiodło. To nie są pomyłki! To zawsze sytuacje, które czegoś nas nauczyły. "Nie ma błędów-są tylko nowe okoliczności, z którymi trzeba sobie poradzić".

Co sprawia nam trudność?

Wydaje mi się, że  my rodzice mamy tendencję do decydowania ZA dziecko, chcąc kontrolować to co się wokoł dzieje, dzięki temu mamy poczucie, że wszystko jest "tak jak należy".

Boimy się wykraczać poza standadardowe rozwiązania? Trochę tak! Czasami potrzebujemy rozwiązania na już i nie chcemy tracić czasu na eksperymenty...zapominamy, że najłatwiejszym rozwiązaniem byłoby zainspirowanie się dziecięcą kreatywnością, pytając: "Co możemy z tym zrobić?". Razem.

Pragnę uczyć i rozwijać razem z dzieckiem. Nie chcę się cofać, nie chcę skupiać się na tym "jak być powinno", wolę zastanawiać się "jak jest". A Wy? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz