wtorek, 3 lipca 2012

Olej i inne sprawy.

Obiecałam przepis z cukinii... . Kurczę, nawet dwa obiecałam. Więc wybaczcie mi proszę ( szczególnie Mamo Leosia!), ale o cukinii następnym razem będzie!

Dziś jednak coś innego. Zainspirowana olejkami spożywczymi stosowanymi w masażu (między innymi niemowląt), postanowiłam co miesiąc nabywać nowy olej i wykorzystywać go nie tylko podczas masażyków, ale również w kuchennych kombinacjach.

Przedstawiam zatem olej arachidowy, czyli olej z orzeszków ziemnych tłoczony na zimno, nierafinowany. Zacznijmy od zapachu, który uwielbiam: jest dość intensywny i aromatyczny, i jakże smakowity. Posmarowany WegeBobo chodził i wąchał swoje rączki cały wieczór. Posiada właściwości kosmetyczne: świetnie nawilża i zmiękcza skórę oraz redukuje tą łuszczącą się.
Jeżeli chodzi o właściwości odżywcze to zawiera witaminę A i E oraz nienasycone kwasy tłuszczowe, a także magnez, potas i kwas foliowy. Nierafinowany nadaje się do sałatek, a także jako dodatek do deserów, naleśników lub na przykład ryżu z owocami. Rafinowany ma bardzo wysoką temperaturę spalania, dlatego świetnie nadaje się do smażenia. Ja kupiłam nierafinowany (tylko takim można masować) w Tesco (ok. 17 zł za 250 ml; owszem, cena nie powala, ale nie używamy go litrami):






Używając tego oleju przygotowałam pastę tahini, która jest bazą do wielu potraw.
Łyżka tahini.
10 pełnych łyżek sezamu prażymy na patelni aż się zarumienią. Czekamy, aż ostygną, a następnie mielimy w młynku. Przekładamy do miski i mieszamy z 2 łyżkami oliwy z oliwek oraz kilkoma łyżkami oleju arachidowego. Zamiast mielenia w młynku można sezam i oleje wrzucić do blendera i zmiksować na jednolitą masę. Banalnie prosto mamy tahini.

A z tahini robimy hummus.
Ciecierzycę przygotowuję tak jak do pasztetu z ciecierzycy. Przeczytaj tu: Pasztet z ciecierzycy. Ugotowaną na miękko 1 szklankę  ciecierzycy  wrzucam do wysokiego pojemnika, dodaję kilka łyżek oliwy z oliwek, 1/4 szklanki wody z gotowania ciecierzycy, kilka łyżek soku z cytryny, 2-3 łyżki tahini, 3 ząbki czosnku, sól, pieprz, łyżeczkę papryki czerwonej słodkiej. To wszystko dokładnie miksuję blenderem. Sprawdzamy smak, jak coś nie pasuje, to doprawiamy wedle uznania. Gdy wydaje nam się za suchy, dodajemy oliwy. Można go przechowywać kilka dni w lodówce, ale można też część zamrozić (wtedy po rozmrożeniu również dolewamy oliwy).


Hummus można jeść z chlebem. Dodając więcej oliwy i wody otrzymamy dip.  Można wykonać przeróżne wariacje i kombinacje z hummusem. Do części hummusu dodałam łyżkę pesto ze słoika i wyszedł całkiem ciekawy smak. Ciekawych inspiracji szukajcie tu: Ehummus.
WegeBobowa kolacja- kanapeczki z hummusem z pesto i awokad na wierzchu.  Nie pytajcie ile takich zjadł!

PS. Ciecierzycę można kupić w puszce (w supermarketach!). Nie trzeba wtedy moczyć ani gotować! 

PS2. Do oleju jeszcze wrócimy... .

2 komentarze:

  1. Wybaczam!
    Ciecierzycę my też uwielbiamy, ciekawe co Leo powie na hummus....
    Zresztą oleje oprócz masażu i kuchni przydają się też do kosmetologii :)
    Ja wcieram olej we włosy - efekt rewelacyjny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie- olej arachidowy, w szczególności, jest polecany do skóry głowy ze skłonnością do łupieżu.

      Usuń