Poradniki dla rodziców- jedni je kochają, inni nienawidzą. Jeszcze inni decydują się je przeczytać, a później żałują, bo wizja idealnego dziecka ukazanego w poradniku nijak ma się do rzeczywistości domowego pobojowiska z kochanym, aczkolwiek walecznym potworkiem.
Z drugiej strony stoją sobie książki o wychowaniu. I dumne stwierdzenia: "Nie, nie czytam książek o wychowaniu dziecka". Czy rzeczywiście powinno to napawać dumą... ?
I na samym końcu książki, które, moim zdaniem, należą do całkiem innej kategorii: książki o rozwoju, nie tylko dziecka ( czy też w niektórych przypadkach wspomnianego potworka), ale też rodzica. Książki te nie dają gotowych odpowiedzi, bo przecież każdy człowiek jest inny. Dają natomiast podstawy i wskazówki, a od nas zależy czy będziemy chcieli je wykorzystać.
Taką książką jest na przykład "Dziecko z bliska" Agnieszki Stein (pisałam o niej również tutaj:Dziecko.
O rozwoju, bo:
Taką książką jest na przykład "Dziecko z bliska" Agnieszki Stein (pisałam o niej również tutaj:Dziecko.
O rozwoju, bo:
czy nie jest celem każdego człowieka dążenie do rozwoju samego siebie?
czy nie jest tak, że jak człowiek stoi w miejscu to czuje się nieszczęśliwy?
czy nie lubimy czuć się dobrze i pewnie w tym co robimy, a gdy się nie czujemy, to czy nie szukamy odpowiedzi u kogoś, kto się na tym zna?
i czy rodzicielstwo nie opiera się na rozwoju
i czy rodzicielstwo nie opiera się na rozwoju
Dlatego, że rozwój jest ważny i warto wiedzieć "what's it all about", warto szukać, czytać. I chyba nie zawsze warto pozostawać z myślą: widocznie tak musi być... .
Wracając do poradników (nieporadników). Małż dostał na urodziny taką o to lekturę: "Tata rządzi czyli 63 zasady szczęśliwego taty", która mimo, iż tytuł może to sugerować, poradnikiem absolutnie nie jest. I o dziwo, zaczytuje się w lekturze! A oto jeden z fragmentów, który szczególnie przypadł nam do gustu. Autor streszcza bardzo znany poradnik dla rodziców autorstwa Giny Ford:
" 1. Po upływie miesiąca życia dziecka powinniście je przymusić do ścisłego harmonogramu karmienia i spania. Sprawi to, że dziecko będzie pogodne, bo będzie należycie nakarmione i wyspane.
2.Powinniście budzić je i karmić po raz pierwszy o godzinie 7 rano. Dzięki temu zniechęcie je do spania przez cały dzień i czuwania całą noc.
3.Powinniście karmić dziecko co 3 godziny. Nie pozwólcie mu podjadać między posiłkami (...) .
4. Jeżeli dziecko płacze w łóżeczku, sprawdźcie czy ma suchą pieluszkę albo czy nie ma kolki, a potem je zostawcie. Dziecko musi się nauczyć samodzielnego uspokajania się.
To jest teoria, wspaniała zresztą [ no niekoniecznie- mój przypis]. W praktyce jednak dzieje się tak:
1. Dziecko nie chce jeść co trzy godziny. Dziecko jest wyrazicielem poglądu, że jeśli Bóg nie chciałby, żeby sssało te obiekty, to nie ustawiłby ich na wysokości ust i nie napełniłby ich cudownym kremowym mlekiem. Kiedy dziecko nie ssie piersi, to dziecko płacze. Mama również. Mama karmi dziecko.
2. Mama skarży się, ze bolą ją sutki. Tata proponuje, żeby nie karmiła Dziecka co 15 minut. Mama rzuca Tacie złe spojrzenie.
3. ... "
3. ... "
Andy Clover "Tata rządzi czyli 63 zasady szczęśliwego ojca" str. 72-73
I tu kilkanaście podpunktów, kiedy to tata ma położyć dziecko spać, bo mama jest chora, i tata to robi, ale dziecko wrzeszczy, więc postanawia nauczyć go samodzielnego zasypiania, więc tata zwiewa na dwór wynieśc śmieci czyt. zapalić fajkę, wraca pytany przez mamę czy sprawdził, czy dziecko nie ma kupy, okazuje się, że ma, mama już nigdy nie zaufa tacie... . I tak się ciągnie owa historia przez szpital i przyjęcie, aż do stwierdzenia, że autorka owego poradnika NIE MA WŁASNYCH DZIECI. Dziękuję- do widzenia!
A u nas? Czy sprawdziły się te uniwersalne prawdy?
1. Dziecko nie chce jeść co 3 godziny. Dziecko nie zna się na zegarku i dziecko nie wiem co to czas, dziecko polega na swoich potrzebach czy to głodu czy czułości. Kiedy tego nie dostaje, dziecko płacze, mama ma się nie za dobrze. Dziecko dostaje pierść.
2. Szukam śmiałka, który po 10 pobudkach w ciągu nocy zechciałby stawiać cały dom na nogi o godzinie 7 rano (rano? a siódma to nie jest noc?), gdy pojawia się jakże rzadka możliwość pospania choćby godzinę dłużej.
3. Patrz punkt 1.
4. O płaczu naukowo: Płacz. A tymczasem, mama zamyka drzwi, dziecko jest najedzone, ma sucho, nie ma kolki. Dziecko płacze, a raczej woła: mamusiu potrzebuję Cię! O co mu chodzi tak właściwie? Mamusiu potrzebuję Cię, bo jesteś moją mamą. Tak po prostu. Mama ma się źle, dziecko ma się źle. A przecież mogą czuć się dobrze.
Doszła do nas prośba by pokazać WegeMamę. Na zdjęciu kawałek plus WegeBobo miesięcy...kilka:) |
jej ale fajny łysolek i jaki okrąglutki na buźce!
OdpowiedzUsuń4 miesiące chyba miał wtedy:) muszę sprawdzić...
Usuń