Mąkę gryczaną pokochaliśmy już dawno, ale gdy zapasał został zużyty długo długo szukałam, żeby ją dostać - bez skutku.
Mąka gryczana ma fajny gryczany, niektórzy mówią - orzechowy posmak i zapach, który jest dość intensywny i wzbogaca potrawy. Kiedyś zakupiłam mąkę bio w sklepie ze zdrową żywnością i była to najwidoczniej mąka pełnoziarnista: kolor był mocno szary i zapach czuć było przez opakowanie. Wczoraj przypadkowo trafiłam na mąkę gryczaną w supermarkecie. Stała sobie po prostu wśród innych mąk, a ja jej nigdy wcześniej nie widziałam (firma melvit). Mąka jest bardzo jasnoszara, prawie biała i zapach jest mniej intensywny...sprawdziłam skład: nie jest mieszanką-tylko mąka gryczana.
Oczywiście mąkę gryczaną można zrobić samemu mieląc ziarna kaszy gryczanej w młynku lub używając końcówki rozdrabniającej blendera. Tylko nie wiem czy lepiej zrobić to używając kaszy prażonej czy niepalonej? Kto wie? Mąki gryczanej używa się zazwyczaj niewiele, dlatego warto zastanowić się nad tą opcją.
Dziś robiłam naleśniki używając tej mąki, o której pisałam wyżej ( bardziej białej, niepełnoziarnistej).
pół kilo mąki gryczanej
500 ml kefiru
łyżeczka soli
ok. 100 ml wody
troszkę oleju do smażenia
Do mąki dodałam kefir oraz sól i zmiksowałam. Następnie dodawałam trochę wody (jednocześnie miksując), tak żeby uzyskać konsystencję naleśnikową, ale niezbyt rzadką. Co kilka naleśników natłuszczałam patelnię.
Naleśniki wyszły super! Bałam się, że smak będzie zbyt intensywny, ale nie był. Gdybym miała użyć mąki gryczanej pełnoziarnistej to pewnie użyłabym jej pół na pół z mąką pszenną. Wtedy nie byłyby jednak bezglutenowe.
Naleśniki pewnie byłyby świetne z jakimś nadzieniem warzywnym, ale u nas dziś na słodko.
1. Masa daktylowo-kakaowa -przepis tutaj.
2. Żurawiną. Przepis znalazłam na stronie: http://talita-food.blogspot.com/.
paczka mrożonej żurawiny (250g)
pół szklanki trzcinowego cukru brązowego
pół szklanki soku wyciśniętego z pomarańczy
Najpierw chwilę pogotowałam żurawinę w odrobinie wody, wodę odlałam i dałam soku pomarańczowego. Dodałam trochę ponad pół szklanki brązowego cukru. Wszystko razem gotowało się w rondelku ponad 20 minut.
Wyszło trochę kwaśnawe, ale ja lubię a i WegoBobo zajadał. Może i mogłam dodać więcej cukru, ale jakoś już większa ilość mnie przerażała. :) Ale na pewno będzie fajna do pasztetu z ciecierzycy i innych pasztetów.
Oczywiście przypominam o konkursie- ostatnie dni!:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz